Marcin Lijewski: Jednego zawodnika SMS-u wziąłbym już teraz w ciemno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

W sobotę Marcin Lijewski zadebiutował w roli drugiego trenera Wybrzeża Gdańsk. Jego zespół wygrał z SMS-em ZPRP Gdańsk i awansował na pozycję lidera I ligi. Styl wygranej pozostawał jednak wiele do życzenia.

Marcin Lijewski mógł mieć po meczu z SMS-em ZPRP mieszane odczucia. - Styl jest jaki jest. Jeżeli chodzi o rzemiosło, byliśmy dużo lepszym zespołem i nie podlega to dyskusji. Po prostu nie byliśmy w stanie pokonać bramkarza w dziesiątkach sytuacji jeden na jeden i dlatego mecz miał właśnie taki przebieg. Cieszy mnie fakt, że potrafiliśmy się podnieść i utrzymać nerwy na wodzy. Dlatego to my cieszymy się z dwóch punktów - powiedział 251-krotny reprezentant Polski.

Wybrzeże Gdańsk mogło w drugiej połowie postawić kropkę nad i, gdy grało w potrójnej przewadze. Bramkarz SMS-u pokazał się jednak z bardzo dobrej strony, a chwilę później licealiści zaczęli gonić. - Takie sytuacje się zdarzają. Kilka sytuacji sędziowskich mogło też być inaczej odgwizdanych i mecz miałby inny przebieg. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo i czeka nas głodny sukcesy rywal. Taki był ten mecz - dodał Marcin Lijewski.

Wielokrotny reprezentant Polski i były zawodnik Wybrzeża został drugim trenerem swojego klubu. Jak wygląda podział obowiązków jego i Damiana Wleklaka? - Ciężko mówić o podziale obowiązków, jak pracujemy dopiero tydzień. Ja staram się dawać z siebie wszystko. Z biegiem czasu podział ról sam się wykreuje i bedziemy wiedzieli więcej na czym stoimy - zauważył.

Historia pokazuje, że z SMS-u w którym grają wyselekcjonowani zawodnicy z całej Polski do Wybrzeża jest bardzo krótka droga. Obecnie w kadrze licealistów znajduje się kilku obiecujących zawodników. - Jednego wziąłbym od razu już teraz w ciemno. Na pewno chłopacy rokują, ale od rokowania do bycia zawodnikiem w pełnym tego słowa znaczeniu droga jest długa. Trzeba ich obserwować i później w nich inwestować, bo jest tam kilku bardzo ciekawych zawodników - zakończył Lijewski.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)