Piłce ręcznej potrzeba furiatów - rozmowa z Grzegorzem Gościńskim, trenerem Łączpolu Gdynia

W zespole Grzegorza Gościńskiego, Łączpolu Gdynia od kilkunastu dni trenują dwie zawodniczki grające dotychczas w AZS AWFiS Gdańsk. Szkoleniowiec gdyńskiej drużyny o jej sytuacji oraz o sytuacji piłki ręcznej w regionie wypowiedział się na łamach naszego portalu.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: Po raz pierwszy spotkanie derbowe AZS-u z Łączpolem zakończyły się takim pogromem. Spodziewał się pan, że będzie tak łatwo?

Grzegorz Gościński: Mimo, że był wysoki wynik, to nie chciałbym mówić, że było łatwo. Dziewczyny z Gdańska zostawiły na parkiecie dużo zdrowia i pokazały się z dobrej strony mimo, że wygraliśmy różnicą osiemnastu bramek. Łączpol jest na dzień dzisiejszy zespołem, który mocno usadowił się w środku polskiej Ekstraklasy, a zespół z Gdańska po tych perypetiach jest młody i nieograny na ligowych parkietach. Wiele dziewczyn gra w tej lidze od 2-3 meczy i nikt się nie spodziewał, że tego meczu nie wygramy. Wiadomo, że przy okazji takich spotkań pojawia się pytanie, czy zespół podejdzie na serio do młodych rywalek i będzie potrafił się zmobilizować. Na szczęście dziewczyny podeszły do tego meczu solidnie i wygraliśmy.

Dlaczego eks-gdańszczanki - Koniuszaniec i Kulwińska weszły do składu dopiero w drugiej połowie?

- Mamy to szczęście, że Patrycja i Kasia przyszły do nas, jednak grają one tu od niedawna. O tym, że na pewno do nas przychodzą dowiedziałem się przed meczem z Koszalinem. Pozostała kwestia, czy uda się załatwić papiery na mecz z tym klubem, okazało się że tak. Na treningach staramy się je wbudować w zespół i tak było tutaj. Potrzeba jednak czasu na to, żeby tak się stało. Jeśli chodzi o koło, to mamy bardzo dobrą sytuację i wiele dziewczyn walczy o pozycje 1 i 2. Kasia na tą chwilę jest jedyną leworęczną zawodniczką, gdyż Kasia Zapała, którą ściągnęliśmy z SMS-u jest po urazie Achillesa, a Piewcewicz jest po urazie kolana i w tym sezonie nie wróci. Gdy Kasia Koniuszaniec będzie grała tak, jak w Gdańsku, to będzie numer jeden na prawym skrzydle. Wszystko jednak zależy od niej.

Jak wygląda sprawa Karoliny Szwed, o której mówi się, że być może zasili Łączpol?

- Ten temat powstał zaraz po zgrupowaniu kadry, gdzie pojawiły się pierwsze sygnały, że w Gdańsku źle się dzieje. Byłem na spotkaniu w klubie, gdzie rozmawialiśmy i pytano mnie które dziewczyny ewentualnie gdyby do tego nieszczęścia doszło chciałbym w składzie. To nie było tak, że tylko czekaliśmy, aby zjeść ten smakowity kąsek, jednak inne kluby też nie siedziały z założonymi rękami. Powiedziałem, że chciałbym ją chętnie w zespole. Wiem, że były rozmowy z Karoliną, jednak Karolina wyjechała do Niemiec i z tego co mi przekazano, jeśli by nie podjęła gry za zachodnią granicą, to ma wrócić do rozmów.

To przykre, że drużyna budowana przez lata tak nagle się rozpada...

- Dokładnie. Ja przeżyłem to troszeczkę z innej strony, bo w podobny sposób rozleciał się zespół w Szczecinie. Zawodniczki się rozjechały po Polsce, cztery są tutaj, a Lena, Asia Sawicka i Patrycja Mikszto były w Gdańsku. Trochę dziewczyn ze Szczecina wyjechało i mocno to przeżywałem. Współczuję trenerowi Cieplińskiemu, bo wiem co to znaczy dla trenera. AZS od lat plasował się w czołówce, większość zespołu stanowiły wychowanki... Wielka szkoda. Mam nadzieję, że mimo że stało się tak, jak stało, to ta bardzo fajna utalentowana gdańska młodzież będzie grać dalej, bo w żeńską piłkę ręczną w Gdańsku trzeba nadal inwestować.

Dlaczego w piłce ręcznej wiele budowanych przez lata potrafi praktycznie zniknąć z mapy w krótkim czasie? Co się dzieje z polską piłką ręczną?

- Sport zależy od pieniędzy. Pomorskie ma duże szczęście, bo jeśli chodzi o pracę z młodzieżą i ilość drużyn wygląda to naprawdę dobrze - są Tczew, Kwidzyn, Gdynia, Gdańsk, Kościerzyna, Elbląg. Jest to bardzo dużo dobrych zespołów ligowych i dobrych grup młodzieżowych. W najczarniejszych myślach nie sądziłem, że coś takiego może stać się z Gdańskiem, bo myślałem że ci ludzie się dogadają. Niestety stało się inaczej, co jest wielką szkodą. Mam nadzieję, że sponsorzy zaczną przychodzić do piłki ręcznej, bo jest to piękna, widowiskowa dyscyplina z wielkimi tradycjami w Gdańsku.

Wydaje się jednak, że w Trójmieście sport ten przegrywa rywalizację z innymi dyscyplinami, jeśli chodzi o sponsorów i zainteresowanie kibiców...

- Masz rację, jednak według mnie potrzeba po prostu tak zwanych furiatów, ludzi, którzy będą chcieli swoje zarobione pieniądze zainwestować w sport. Oby się oni znajdowali. Wszyscy mówią o kryzysie, jednak liczę że nas to nie dotknie i sponsorzy zaczną przychodzić do piłki ręcznej, również żeńskiej.

Jeśli chodzi o Łączpol, to czy po wzmocnieniach pański zespół może się pokusić o medale?

- W tym roku? Ja w ten zespół wierzę. Rozmawiałem nawet z prezesem, czy jesteśmy na dzień dzisiejszy gotowi. Musielibyśmy trafić rewelacyjnie z formą na play-offy i mieć dużo szczęścia. Ten zespół jest nadal w trakcie budowy i potrzebujemy czasu. 5-6 dziewcząt gra dopiero drugi sezon w Ekstraklasie, część wraca po kontuzji. Zrobimy wszystko, by już w tym roku dostać się do pierwszej czwórki, ale to nie będzie łatwe.

Jednym z większych plusów nadchodzących miesięcy będzie chyba to, że Łączpol wreszcie będzie grał w Gdyni.

- Do tej pory rzeczywiście mamy problem z halą. Trenujemy na Cisowej, gdzie jest węższa hala. Świetnie, że mamy ją do dyspozycji, jednak jest to tylko 1,5 godziny dziennie. Chciałbym dwie godziny, bo wtedy można inaczej rozplanować trening. We wtorki jeździmy do Rumii i wygląda to tak, jak byśmy grali na wyjeździe. Do tej pory nie wiemy, czy będziemy codziennie trenowali na nowej hali. Nie wiem też jak to będzie finansowane, bo hala ma na siebie zarabiać. Jesteśmy po Lotosie drugim zespołem, który ma grać na tej hali w Ekstraklasie, ta hala była budowana dla zespołów gdyńskich i miasto nas na pewno wesprze.

Czy uda się tą halę napełnić kibicami? Nawet 500 osób w takiej hali wygląda, jakby na mecz nie przyszedł nikt...

- Jest to piękna hala i będzie to trudne. Piłka ręczna, to jednak naprawdę piękna dyscyplina sportu. Mam nadzieję, że jak już będziemy grali w Gdyni, to pojawi się większa rzesza kibiców, którzy będą chcieli nas oglądać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×