Energa AZS Koszalin odpiera zarzuty. "Dyscyplina, rozsądek i kultura osobista nie są mocną stroną pani Sary Garović"

Energa AZS Koszalin ustosunkowała się do słów Sary Garović, która na łamach bałkańskich mediów sformułowała zarzuty wobec klubu. Zarząd zespołu PGNiG Superligi przedstawił dowody w tej sprawie.

Sara Garović na łamach Balkan Handball powiedziała między innymi, że Energa AZS Koszalin blokuje jej karierę. Poinformowała także, iż w Polsce była na czarno, bez wizy i zasugerowała, że może być to spowodowane względami finansowymi. Podawała też w wątpliwość jakość pracy fizjoterapeuty i mówiła, że koszaliński klub nie odpowiadał na jej wiadomości.

Jak się okazuje prawda jest zupełnie inna. Piłka Ręczna Koszalin SA przedstawiła naszej redakcji dowody na to, że zawodniczka miała podpisany kontrakt z klubem ważny do 30 czerwca 2018 i pozwolenie o pracę. - Klub uiścił do EHF i Serbian Handball Federation wszelkie niezbędne opłaty zezwalające na jej grę w koszalińskim zespole. Wynagrodzenie pani Sary Garović zostało objęte ubezpieczeniem społecznym. Warto dodać, że zawodniczka miała do swojej dyspozycji, gwarantowaną przez klub, opiekunkę i tłumaczkę zarazem - powiedział Roman Granosik - wiceprezes zarządu Piłka Ręczna Koszalin SA.
 
Kwestia wizy i nielegalnego pobytu Garović na terenie Unii Europejskiej, co zakończyło się dla niej zakazem wstępu na teren UE również jest w ocenie klubu winą samej zawodniczki. - Sara Garović wielokrotnie była informowana o konieczności ubiegania się o wizę osobiście w swoim kraju, klub umożliwił jej te starania. Z ostatnich wypowiedzi w mediach wygląda jednak na to, że niestety pani Sara Garović do tej pory nie rozumie kwestii związanych z legalnym zatrudnieniem w obcym kraju i procedur dotyczących wiz - dodał Granosik.

Energa AZS nie zmuszała też swojej zawodniczki do gry z kontuzją. - Jeśli chodzi o dolegliwości zdrowotne, odnośnie których nie chcemy wchodzić w szczegóły, z bólem brzucha trafiła na badania do szpitala. Następnie zdecydowała się na dalsze leczenie w swoim kraju. Klub oczywiście nie robił tu przeszkód. Nie było mowy o dalszym graniu wobec zaistniałych problemów zdrowotnych - przekonuje zarząd klubu PGNiG Superligi Kobiet.

[color=black]Sara Garović nie była też blokowana przez koszaliński klub. - Zarząd Piłka Ręczna Koszalin SA odpowiadał na zapytania managerów, innych klubów dotyczące Sary Garović. Niestety w chwili, kiedy okazywało się, że zawodniczka ta ma zakaz wjazdu do krajów Unii Europejskiej, z oczywistych powodów rozmowy te urywały się... Nie jest nam znana wersja wydarzeń, jaka była serwowana przez te kluby, czy managerów zawodniczce. Prezentujemy także postanowienie dotyczące jeszcze innej kary nałożonej na zawodniczkę. Niestety dyscyplina, rozsądek i kultura osobista nie są mocną stroną pani Sary Garović - przedstawił Roman Granosik.

W załączniku prezentujemy skan zezwolenia na pracę, uchwały zawieszającej zawodniczkę oraz karę dyscyplinarną wobec Sary Garović - wszystkie dokumenty zostały udostępnione przez klub:

[/color]

Źródło artykułu: