Zawiercianie nie pomogli bochnianom

Bocheńscy kibice liczyli na to, że ich zespół w końcu odnotuje długo wyczekiwane zwycięstwo. Po raz kolejny los nie okazał się jednak dla MOSiR-u łaskawy i z konfrontacji dwóch najsłabszych zespołów I ligi zwycięsko wyszedł zawierciański Viret.

Początek meczu jeszcze nie wyglądał najgorzej w wykonaniu bochnian, ale przyszedł taki moment, w którym kłopoty MOSiR-u stawały się coraz bardziej widoczne. - W ataku raziła u nas duża nieskuteczność. Rzuty w niektórych sytuacjach były bardzo niecelne lub były to rzuty w strefy w bramce, w które nie wolno było rzucać, bo wiadome było że tam będzie bronił bramkarz. W obronie też się nie popisaliśmy specjalnie, ponieważ przegrywaliśmy dużo pojedynków jeden na jeden i zawodnicy z Zawiercia rzucali stosunkowo łatwe bramki, praktycznie bez kontaktu - analizował to spotkanie Ryszard Tabor. Na przerwę ekipa gospodarzy schodziła ze stratą zaledwie jednej bramki do rywala i na pewno miała nadzieję na to, że w drugiej części spotkania uda się ten rezultat zamienić na swoją korzyść. Podopieczni Krzysztofa Adamuszka mieli jednak inne plany.

Viret doskonale czyścił sobie pole gry i jednym, szybkim podaniem potrafił wyprowadzić swego zawodnika na akcję sam na sam z bramkarzem. Momentami górą był w tych sytuacjach Jarosław Gut, ale bocheński golkiper nie zawsze był w stanie zapanować nad błyskawicznie przemieszczającym się po parkiecie Damianem Kapralem, który "pokąsał" gospodarzy aż dziesięć razy w sobotnim spotkaniu. Oskrzydlające akcje zawiercian dodatkowo pobudzały gości do działania, ale w końcówce pozwolili na zdecydowanie za dużo bochnianom i zrobiło się mocno nerwowo. - Jako drużyna bardzo chcemy wygrywać mecze, bo jesteśmy w trudnej sytuacji, brakuje nam troszkę tych punktów, ale brakuje nam też zawodników. Niestety dwóch, trzech jest kontuzjowanych, no i jest ciężko wygrać mecz kiedy się bardzo chce  - mówił Łukasz Szymański. - Czasami jak się bardzo chce nie zawsze wychodzi, a końcówka mówi sama za siebie. To, że jesteśmy aż tak bardzo zaangażowani może niezbyt dobrze wpływa na naszą grę. Potrzebujemy luzu, ale jak na razie go nie ma i musimy go szukać w kolejnych meczach - dodał zawodnik Viretu.
MOSiR Bochnia – Viret CMC Zawiercie 32:33 (17:18)

MOSiR: Gut, Węgrzyn, Obroślak – Najuch 9, Król 8, Nowak 6, Imiołek 2, Pach 2, Janas 1, Janus 1, Jewiarz 1, Kozioł 1, Spieszny 1, Budziosz, Lysy, Więcek.
Karne: 4/4
Kary: 4 min.

Viret: Mentel, Ratuszniak – Kapral 10, Fugiel 7, Zagała S. 7, Bugaj 3, Komalski 3, Zagała I. 3, Makaruk, Salamon, Słodowy, Szymański.
Karne: 4/4
Kary: 6 min.

Sędziowali: Wojciech Bosak oraz Mirosław Hagdej.
Widzów: 200.

Komentarze (0)