Gwardia - Azoty: Charakter to za mało, dwa punkty dla faworyta

Gwardia Opole podjęła rękawicę w spotkaniu 17. kolejki PGNiG Superligi z faworyzowanym KS Azoty Puławy. Pojedynek zakończył się jedna wygraną puławian różnicą pięciu trafień.

Gwardziści przystąpili do rywalizacji w lepszych humorach niż mieli jeszcze przed paroma dniami. Na ich konto wpłynęła w końcu część pieniędzy, zaś ich trener Rafał Kuptel dysponował w składzie meczowym czterema rekonwalescentami: Rokiem Simicem, Emirem Taletovicem, Wojciechem Trojanowskim oraz, dość niespodziewanie, wracającym po operacji ścięgna Achillesa Sebastianem Rumniakiem.

Pierwsze minuty spotkania w ogóle nie wskazywały na to, by Gwardii brakowało meczowego ogrania. Choć w ciągu dwóch miesięcy ligowej przerwy odbyła ona zaledwie jeden sparing, od samego początku postawiła trudne warunki faworyzowanym gościom.

Ekipa z Opola twardo grała przede wszystkim w defensywie, co ułatwiało Adamowi Malcherowi zatrzymywanie wielu rzutów puławian. Golkiper bronił jednak nie tylko dzięki dużej pomocy obrońców, ale również w sytuacjach niemożliwych, zatrzymując między innymi dwie próby oddane z czystej pozycji przez Rafała Przybylskiego.

Widząc nadzwyczaj duże problemy swoich podopiecznych, w 14. minucie, przy stanie 6:6, o przerwę poprosił trener gości Ryszard Skutnik. Uczynił to między innymi po to, by zmienić sposób krycia Antoniego Łangowskiego, który bezkarnie bombardował bramkę przyjezdnych z drugiej linii.

O ile poczynania rozgrywającego opolan udało się ograniczyć, o tyle specjalnej poprawie nie uległa gra Azotów w ofensywie. W pewnym momencie Gwardia prowadziła już nawet 10:8, ale wówczas, nie po raz pierwszy uaktywnił się Nikola Prce. Doświadczony 36-letni Bośniak zdobył przed przerwą aż 8 goli i to głównie dzięki niemu puławianie na półmetku rywalizacji minimalnie wygrywali 12:11.

Po wyjściu z szatni drużyna Azotów nieco podkręciło tempo, co szybko zaowocowało zwiększeniem przewagi. Gości kąsali przeciwnika przede wszystkim skrzydłowymi. Do siatki bezlitośnie trafiali zarówno Przemysław Krajewski, jak i Jan Sobol, często zaskakując golkiperów efektownymi wkrętkami.

Gracze z Puław nie odskoczyliby jednak na 20:16 (42. minuta), gdyby nie kilka efektownych obron Wadima Bogdanowa. Rosjanin, jeszcze w pierwszej części, zmienił między słupkami słabo spisującego się Sebastiana Zaporę, i od razu wniósł wiele ożywienia w poczynania swojego klubu.

W ostatnim kwadransie oglądaliśmy popis obu bramkarzy. Bogdanow wyszedł obronną ręką z kilku krytycznych sytuacji, ale jego vis a vis Emir Taletović zanotował jeszcze więcej spektakularnych parad.

Dzięki interwencjom Słoweńca gwardziści mieli kilka szans na złapanie kontaktu z rywalami, lecz nie zdołali ich wykorzystać z powodu nieskuteczności w ofensywie. Puławianie zwyciężyli ostatecznie 27:22, zostając tym samym drugą drużyną, która pokonała w obecnym sezonie PGNiG Superligi Gwardię występującą w roli gospodarza.

Wiktor Gumiński z Komprachcic

Gwardia Opole - KS Azoty Puławy 22:27 (11:12)

Gwardia: Malcher, Taletović - Knop 5, Łangowski 5, Mokrzki 4, Simić 4/3, Zeljić 3, Swat 1, Jankowski, Tarcijonas, Trojanowski.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min.

Azoty: Zapora, Bogdanow - Prce 8, Kuchczyński 5, Krajewski 4, Sobol 4, Masłowski 3, Kubisztal 2, Przybylski 1, Grzelak, Kowalczyk, Orzechowski, Petrovsky.  
Karne: 3/7.
Kary: 8 min.

Kary: Gwardia - 8 min. (Knop, Łangowski, Mokrzki, Trojanowski - po 2 min.), Azoty - 8 min. (Masłowski - 4 min., Kubisztal, Przybylski - po 2 min.).

Sędziowie: Michał Kopiec (Siemianowice Śl.), Marcin Zubek (Bytom).
Widzów: 290.

Źródło artykułu: