Początek drugiej rundy i dwa przegrane mecze - to bilans poznaniaków, którzy mieli wyjść odmienieni. Wliczając wyniki z poprzedniej rundy, porażka z rezerwami Orlen Wisły Płock była już szóstą porażką z rzędu w I lidze mężczyzn. - Przystępowaliśmy do rundy rewanżowej z nadzieją na dobry wynik, ale najpierw wysoko przegraliśmy w Olsztynie, a teraz ulegliśmy na własnym parkiecie rezerwom Wisły Płock. Na taki stan rzeczy złożyło wiele różnych czynników, które nagromadziły się w krótkim okresie czasu - mówi Doman Leitgeber.
Głównym czynnikiem, który ma wpływ na słabą postawę MKS-u Poznań są kontuzje, które co sezon trapią zespół. - Na pewno jest duży problem z kontuzjami bowiem dla przykładu z meczu z Wisłą nie mogłem skorzystać z Jakuba Kasperczaka, Artura Klopstega, Darka Zarzyckiego, Rafała Niedzielskiego, Piotr Góral wystąpił praktycznie bez treningu, a na własną prośbę zagrał Kuba Pochopień. Do tego doszły problemy osobiste, które w bardzo dużym stopniu wpłynęły na psychikę zawodników - kontynuuje.
Podopieczni Domana Leitgebera to młodzi zawodnicy i za kolejny powód można uznać egzaminy na studiach. - Nie możemy zapomnieć również o tym, że mamy okres sesyjny, a mój zespół w dużej mierze złożony ze studentów i to też ma jakiś wpływ na formę poszczególnych graczy. Bardzo potrzebowaliśmy punktów, one pomogłyby nam o tym wszystkim na chwilę zapomnieć, ale przegraliśmy - mówi.
Trener poznaniaków wie, że jego zespół jest w dołku, a najbliższy mecz ma pomóc jego zawodnikom. Wygrana pomogłaby im odbudować się psychicznie i złapać wiatr w żagle. - Przed nami bardzo trudne zawodny w Świdnicy. ŚKPR wzmocnił się kilkoma zawodnikami, do tego wygrał swój ostatni mecz w Gdańsku i na pewno będzie chciał podtrzymać dobrą passę. Znam moich chłopaków już na tyle długo, żeby wiedzieć, że tak łatwo się nie poddamy. Robimy wszystko co jest na ten moment do zrobienia, żeby dobrze przygotować się do tego spotkania, a co z tego wyjdzie obaczymy w niedzielę - kończy.