Szczecińska Pogoń przegrała na własnym parkiecie z aspirującą do tytułu mistrzów Polski, Orlenem Wisłą Płock 22:40. Mimo, że miejscowi nie byli faworytem, nie zamierzali łatwo składać broni. - Na pewno nie chcieliśmy tego meczu tylko rozegrać. Wyszliśmy na parkiet, żeby powalczyć - powiedział Łukasz Gierak.
Przyznał jednak, że zdecydowanie zabrakło atutów. - Mieliśmy jeszcze okrojony skład, ponieważ nie zabrakło Michala Bruny. Ja zagrałem, chociaż powinienem leżeć w łóżku. Cały tydzień nie trenowałem. Tak naprawdę posiadaliśmy dwóch rozgrywających. Ja byłem tylko w połowie dysponowany. Było to też widać na parkiecie.
Problemy kadrowe i zdrowotne granatowo-bordowych wpłynęły na błędy w samym już spotkaniu. - Myślę, że w tym meczu popełniliśmy za dużo prostych błędów. Taka drużyna, jak Orlen Wisła Płock tego nie marnuje. Dała nam naprawdę dobrą lekcję piłki ręcznej - ocenił tuż po spotkaniu środkowy rozgrywający gospodarzy.
O tak wysokim wyniku zdecydowała druga połowa, a dokładniej pierwsze 15 minut. Miejscowi raptem trzykrotnie powiększyli swój dorobek. - Rzeczywiście, to troszkę mało. Nam tego dnia brakowało wszystkiego, zwłaszcza ataku wiążącego. Nie potrafiliśmy wygrywać pojedynków jeden na jeden. Trudno też było o dobre sytuacje rzutowe. "Podpalaliśmy się", oddawaliśmy rzuty z dystansu, Wisła kontrowała przebieg gry, stąd taki wynik - podsumował tamten mecz Gierak.
Na koniec zaznaczył, że kolejne spotkanie musi być już zupełnie inne. Szczecinianie zagrają ze PGE Stalą Mielec i będą chcieli zgarnąć komplet punktów. - Musimy wyciągnąć wnioski, żeby w meczach ze Stalą Mielec było lepiej. Dojdzie Michał, myślę, że ze mną też będzie lepiej. Wtedy będziemy walczyć na 110 procent o zwycięstwo.
Zobacz wideo: Kto jest kim w kadrze? Kubot modelem, Matkowski menadżerem
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.