Mieszkow - Vive Tauron: Mistrzowie Polski zdobyli Brześć!

Materiały prasowe / Paweł Andrachiewicz / Zagłębie Lubin
Materiały prasowe / Paweł Andrachiewicz / Zagłębie Lubin

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce pokonali na wyjeździe białoruski Mieszkow Brześć 32:28 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Rewanż odbędzie się za tydzień w stolicy świętokrzyskiego.

Pierwsza połowa spotkania nie była łatwa dla mistrzów Polski. Poczynaniom gospodarzy towarzyszyła ogromna determinacja. Białorusini bardzo chcieli sprawić niespodziankę. Szybko też przypomniał o sobie były zawodnik Vive Tauronu, Rastko Stojković. W 8. minucie miejscowi wykorzystali grę w przewadze i objęli pierwsze prowadzenie (5:4).

Z obu stron dało się wyczuć sporą nerwowość, co przekładało się na wiele niecelnych rzutów. Wysoka defensywa Mieszkowa sprawiała kielczanom problemy, prowokowała do popełniana błędów. Brakowało płynności. Dużo łatwiej w ataku pozycyjnym grało się Białorusinom, znakomicie spisywał się zwłaszcza Paweł Atman. Całe szczęście, że kilka popisowych interwencji zaprezentował Sławomir Szmal.

Bramkarz reprezentacji Polski sprawiał też rywalom problemy na linii siódmego metra, dwukrotnie zatrzymując rzuty karne. W 28. minucie Piotr Chrapkowski w końcu doprowadził do remisu (12:12), ale słaba końcówka pierwszej połowy spowodowała, że Vive do szatni schodziło z dwoma golami straty.

Po zmianie stron mistrzowie Polski dali swoim kibicom nadzieję na lepszą grę. Kielczanie potrzebowali niespełna 4 minut, żeby doprowadzić do remisu (14:14). Zadanie ułatwiły im dwa dwuminutowe wykluczenia dla rywali. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa dużo lepiej prezentowali się też w obronie. Ciężar gry w ataku starali się natomiast brać na siebie zdeterminowani Michał Jurecki i Karol Bielecki.

Gospodarze bardzo szybko potrafili jednak wrócić na właściwe tory, pokazując jeszcze więcej determinacji niż przed przerwą. Bez kompleksów rzuty z dystansu oddawali Dima Nikulenkow i Siergiej Szyłowicz. Mecz niezwykle się wyrównał, nie brakowało ostrej walki, czerwoną kartkę w 43. minucie otrzymał z gradacji kar Mateusz Kus. O wygranej miał zdecydować ostatni kwadrans.

To właśnie wtedy górę wzięło doświadczenie kielczan i mocniejsza ławka rezerwowych. Po profesorsku ataki gości kończył Uros Zorman. Dobrze spisywał się też Marin Sego. Białorusini popełniali tymczasem zbyt wiele błędów. W 53. minucie było już 22:26. Takiej przewagi polski zespół już nie oddał i nie pozwolił doprowadzić do nerwowej końcówki.

Mieszkow Brześć - Vive Tauron Kielce 28:32 (14:12)

Mieszkow: Pesić, Patotski, Charapenka - Atman 7, Babiczew 1, Baranow 1, Kamyszyk, Kristopans 4, Kulak, Nikulenkow 3, Razgor 1, Szumak 1, Szyłowicz 4, Stojković 5, Tiumencew 1, Vukić.
Karne: 3/5
Kary: 8 min.

Vive: Szmal, Sego - Aguinagalde, Bielecki 8, Buntić, Chrapkowski 1, Cupić 3, Jachlewski, Jurecki 10, Kus, Lijewski 2, Reichmann 1, Strlek 3, Zorman 4.
Karne: 6/6
Kary: 10 min.

Kary: Mieszkow - 8 min. (Babiczew, Szyłowicz, Atman, Szumak po 2 min.); Vive - 10 min. (Kus - 6 min i czerwona kartka; Jurecki - 4 min.).

Widzów: 3.500

Sędziowie: Stevann Pichon i Laurent Reveret (Francja).

Zobacz wideo: Dujszebajew: Przybecki asystentem? Nie ma szansy

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: