WP SportoweFakty: Ostatnio wasza forma przypomina sinusoidę. Pikowała, gdy przegrywaliście z Płockiem i męczyliście się z Pickiem, ale ostatnio rośnie, co pokazało spotkanie w Brześciu. Kryzys za wami?
Sławomir Szmal: Tak naprawdę nie było kryzysu. Te wyniki pokazują tylko jak mocna jest drużyna z Płocka i co czekać nas będzie w rywalizacji z nimi w lidze, jeżeli spotkamy się w finale. Starcie z Węgrami obrazuje zaś jak trudna i wyrównana jest w tym roku Liga Mistrzów.
Na Białorusi zagraliście bardzo przyzwoicie i stąd cztery bramki zaliczki. To dużo czy mało? Jak czujecie się przed rewanżem?
- To jest dopiero połowa rywalizacji. Wychodzimy w sobotę z czterema bramkami przewagi, ale wiemy, jak w sporcie potrafi się wszystko zmieniać. Dlatego trener uprzedzał, że przed nami trudne wyzwanie. Jesteśmy pełni respektu dla przeciwnika, ale nie ma mowy o żadnej taryfie ulgowej wobec tej skromnej zaliczki. Będziemy walczyć o zwycięstwo.
[b]Kogo najbardziej zapamiętał pan z pierwszego spotkania? Kto rzuca najmocniej?
- [/b]
Mieszkow bardzo dobrze współpracował z obrotowym oraz świetnie zaprezentował się Paweł Atman, który, szczególnie w pierwszej połowie, narobił nam problemów co niemiara. Po przerwie zagraliśmy już dużo lepiej i skutecznie staraliśmy się wyeliminować ich atuty. Myślę, że Białorusini mają dużą rezerwę na prawym przegraniu. W sobotę z niezbyt dobrej strony pokazał się Kristopans - olbrzymi rozgrywający o znakomitych warunkach fizycznych. Zdobył tylko dwie bramki. Na pewno stać go na dużo lepszą grę.
Czuje pan moc w zespole? Czy to na treningach, czy stojąc w bramce już podczas spotkania?
- Na dobrą dyspozycję trzeba odpowiednio zapracować. Jesteśmy w takim okresie sezonu, że teraz każdy mecz będzie dla nas najważniejszy i ta moc musi być z nami.
A jaka jest obecna forma Sławomira Szmala?
- Różna, to na pewno. A na poważnie, to w tej chwili nie mogę narzekać. Mam nadzieję, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Flensburg czy Montpellier?
- Po pierwszym spotkaniu prowadzi drużyna z Flensburga. Jedną bramką. Mając rewanż u siebie, to oni są faworytem. Znam ten zespół jeszcze z moich występów w Bundeslidze i jest to drużyna bardzo groźna, zwłaszcza we Flens Arenie. Gro bramek zdobywają z kontrataku. To ich największy oręż.
A potem już tylko Final Four... Tyle razy miał pan okazję tam występować, a wygrać się jeszcze nie udało.
- Tak, ta sztuka mi się jeszcze nie udała. Zobaczymy jak będzie w tym roku. W Kolonii spotykają się cztery najlepsze drużyny danego sezonu. Przede wszystkim chcielibyśmy się tam dostać, a jeżeli się już tam znajdziemy, to trzeba walczyć o najwyższe trofea.
Mówi się głośno o transferze Ivicia, czas ima się nawet Sławomira Szmala. Jakie są pana plany na przyszłość?
- Na razie jestem spokojny. Gram, trenuję, nic się nie powinno zmienić. Mam jeszcze rok kontraktu w Vive i zamierzam go wypełnić.
Czyli kolejny sezon w kieleckiej bramce?
- Wszystko wskazuje na to, że tak.
A w kontekście reprezentacji. Rio będzie zwieńczeniem pana przygody z kadrą?
- To trudniejszy temat i chciałbym zachować go na jakiś czas dla siebie.
I na sam koniec - Tałant Dujszebajew przejął kadrę. Dobrze?
- Bardzo dobrze.
Rozmawiał Maciej Szarek
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: Lewandowska dba nie tylko o Roberta. Także o jego kolegę z kadry