Vistal Gdynia po raz drugi potrafił się podnieść i wygrać z Pogonią Baltica Szczecin. - W sobotę nie udało się wygrać, ale dzięki Bogu w niedzielę zwyciężyłyśmy z czterobramkową przewagą. Nasza forma jest jak sinusoida i zobaczymy jak to będzie wyglądało w ostatnim meczu - powiedziała Katarzyna Janiszewska.
Skrzydłowa gdyńskiego klubu w sobotę rzuciła pięć, a w niedzielę cztery bramki - trzy z nich w pierwszych minutach. - Mam nadzieję, że zostanie to podtrzymane do końca. Nie ma co zapeszać, ani cieszyć się na zapas. Zobaczymy co będzie dalej. Rzuciłam trzy bramki na początku, później długo nic. Dziewczyny ze Szczecina znajdowały na mnie receptę, ale jesteśmy zespołem i jak nie jedna, to druga rzuca - dodała Janiszewska.
Obecnie na prawym skrzydle Janiszewska musi grać sama, gdyż kontuzjowana jest Aneta Łabuda. W poprzednich meczach często obie zawodniczki potrafiły się uzupełniać. - Muszę grać przez całe mecze i szkoda, że Aneta nie będzie mogła zagrać do końca sezonu. Liczę na to, że dam radę mimo że wiem, że jest ciężko - oceniła.
W półfinałach za każdym razem pierwsze spotkanie wygrywała Pogoń Baltica, a drugie Vistal. Dlaczego tak się działo? - To bardzo ciężkie pytanie. Nie mam pojęcia dlaczego tak się dzieje. Mam nadzieję, że kolejny mecz który będzie dla nas zarówno pierwszy, jak i ostatni będzie zwycięski dla Vistalu - podsumowała Katarzyna Janiszewska.
ZOBACZ WIDEO Mariusz Jurasik pół żartem, pół serio. "Czekałem jeszcze na powołanie do Rio..."
{"id":"","title":""}