- Jesteśmy bardzo szczęśliwi i zmęczeni. Przed meczem mówiliśmy, że czeka nas walka przez sześćdziesiąt minut i tak też było. Pod koniec udało nam się opanować nerwy i dzięki temu gramy w finale - powiedział rozgrywający Vive Tauronu Kielce, Michał Jurecki.
Kapitan kieleckiego zespołu przyznał, że jego koledzy zostawili na boisku bardzo dużo serca. Drugą połowę zdecydowanie lepiej zaczęli kielczanie, ale później PSG odrobiło straty i szybko wyszło na prowadzenie. Mistrzowie Polski zachowali jednak bardzo dużo zimnej krwi i świetnie rozegrali ostatnie minuty meczu.
- Przewaga nigdy nie była dla nikogo za wysoka, bo gdyby była, to mogłaby ten mecz uspokoić. Walka była bardzo mocna. Każdy, kto był na boisku dał z siebie wszystko - powiedział Jurecki.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Kielczanie grali niezwykle dobrze już od pierwszych minut spotkania. Pierwszy raz w półfinale nie przegrywali do przerwy różnicą dwóch-trzech bramek i to zdecydowało. - Powiedzieliśmy sobie w szatni, że jeżeli dalej będziemy tak grać i będzie jeszcze twardziej w obronie, to będzie dobrze - wyjaśnił rozgrywający.
W końcówce nie brakowało emocji - przy dwubramkowym prowadzeniu Vive Tauronu Igor Vori uderzył łokciem w twarz Tobias Reichmanna, a sędziowie pierwszy razu użyli nowej technologii challenge'u. - Ja nie widziałem tego zdarzenia. Zobaczyłem tylko, że Tobias leży na boisku. Sędzia podszedł i powiedział, że zobaczy to na powtórce. Myślę, że to jest bardzo dobre rozwiązanie, szczególnie w kontekście niesportowego zachowania - skomentował Jurecki.
Przed Vive pierwszy w historii finał Ligi Mistrzów. Z kim chcieliby zagrać żółto-biało-niebiescy? - Nie mam swojego typu - powiedział kapitan i dodał: - Zadbamy o to, aby każdy po wyjściu z szatni zapomniał o tym co działo się w meczu z PSG. Teraz musimy skupić się nad tym, co będzie w niedzielę.
Jurecki podziękował też kibicom, którzy w Kolonii tworzą fenomenalną atmosferę. - Słyszymy ich i widzimy. Dziękujemy, że są z nami, bo wspierali nas też w tych trudnych chwilach. Ten sukces też jest ich - powiedział Jurecki.
Aneta Szypnicka z Kolonii