Słoweńcy, grupowi rywale Polaków na igrzyskach w Rio de Janeiro, demonstrowali w ostatnich dwóch tygodniach świetną formę. Dwukrotnie zdemolowali Tunezję i pokonali 27:25 Chorwatów, wysyłając wyraźny sygnał, że będą się liczyli w walce nawet o olimpijski krążek.
W czwartym sparingu podopieczni Veselina Vujovicia schodzili z parkietu w Opatiji w roli pokonanych. Tym razem to Chorwaci dominowali już od pierwszych minut. Hrvatska, prowadzona przed Domagoja Duvnjaka i Igora Karacicia, wykorzystała wykluczenia rywali i błyskawicznie odskoczyła na pięć bramek. Bez odpoczywającego Urosa Zormana słoweńska druga linii nie funkcjonowała tak dobrze jak w poprzednich pojedynkach.
Chorwatom przytrafił się jednak przestój i na 7 minut przed końcem Darko Cingesar doprowadził do remisu po 18:18. Potem ponownie odezwały się stare grzechy. Słoweńscy rozgrywający spisywali się słabiej niż zazwyczaj i popełniali błędy techniczne. Gospodarze tylko czekali na taki rozwój wypadków. Odpowiedzieli czterema bramkami i zrewanżowali się za porażkę sprzed kilku dni. Pojedynek nie był do końca miarodajny. Poza kadrą znaleźli się bowiem Zorman, Jure Dolenec i Gorazd Skof.
Zawodnicy znani z Superligi tym razem bardzo nierówno. Kolejny dobry występ zaliczył Manuel Strlek, który zaprezentował się lepiej od swojego nowego klubowego kolegi z Kielc, Słoweńca Deana Bombaca. W spotkaniu wystąpił też nabytek płockiej Wisły, Lovro Mihić.
Chorwacja - Słowenia 22:20 (13:9)
Najwięcej bramek: dla Chorwacji - Igor Karacić 6, Domagoj Duvnjak, Manuel Strlek - po 4; dla Słowenii - Gasper Marguc, Darko Cingesar, Nik Henigman - po 3.
ZOBACZ WIDEO Sławomir Szmal: Trudno powiedzieć w jakiej formie jesteśmy (źródło: TVP)
{"id":"","title":""}