Ostatnie spotkanie piątej kolejki rozpoczęła ekipa z Kataru. Gwizdy, które rozległy się na trybunach Future Areny szybko uciszył Rafael Capote. Reprezentacja Argentyny próbowała grać z kołem, ale kończyło się to fiaskiem. Czytelne podania adresowane do obrotowego przejmowała drużyna Valero Rivery i prowadziła później trzy do zera.
Straty Albicelestes mogły pogłębić się, gdy niesłusznie na ławkę kar powędrował Sebastian Simonet. Zespół z Ameryki Południowej przetrwał zły okres i powrócił do gry dzięki interwencjom Mathiasa Schulza. Golkiper rozgrywał właśnie najlepszy mecz na igrzyskach.
W kulminacyjnych momentach argentyńskiej drużynie towarzyszył pech. Z dogodnych sytuacji zespół obijał słupki lub natrafiał na znakomitego Danijela Sarića. Mimo wielu prób i ambicji Argentyna wciąż pozostawała krok za rywalem, co mogło trochę deprymować.
Po kolejnej "setce" niewykorzystanej przez Federico Pizzaro na kwadrans przed końcem meczu team Albicelestes przegrywał różnicą czterech bramek i musiał przełknąć gorzką pigułkę porażki. Gorzką, ponieważ przy lepszej skuteczności i odrobinie szczęścia spotkanie mogło zakończyć się zgoła innym rezultatem.
Katar - Argentyna 22:18 (12:9)
Katar: Sarić (13/30 - 43%), Stojanović (1/2 - 50%) - Marković 3, Mabrouk, Bagarić 1, Roine 2, Capote 4, Murad 3, Memisević 4, Alrayes 2, Megdich 2, Fernandez, Mallash 1.
Karne: 2/2
Kary: 8 min.
Argentyna: Schulz (15/36 - 42%), Garcia (0/1 - 0%) - F. Fernandez 2, Pizarro 4, S. Simonet, P. Simonet 5, Querin, P. Portela, Vieyra 4, J. Fernandez, Vidal 1, Carou 1, Vaistein 1.
Karne: 1/3
Kary: 8 min.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": jak zmieniły się brazylijskie fawele? (źródło TVP)
{"id":"","title":""}