W poprzednim sezonie 21-letni obrotowy Orlen Wisły Płock zerwał więzadła krzyżowe przednie w kolanie i uszkodził łąkotkę. Zawodnika czekał mozolny proces leczenia i rehabilitacji. Jak zaznacza Mateusz Piechowski, coraz bliżej do szczęśliwego finału.
- Oddaję rzuty, biegam interwały na normalnych obciążeniach. Po 2-3 tygodniach indywidualnych przygotowań rozpocznę już treningi z drużyną, nawet takie, w których nie będzie brakowało kontaktu z kolegami - zapewnia mierzący 208 cm wychowanek Nafciarzy.
Dla zawodnika kluczowe będzie także badanie siły mięśniowej, przeprowadzane w Poznaniu. - Jeśli po ćwiczeniach z zespołem wszystko będzie przebiegało prawidłowo, to czeka mnie jeszcze jeden test, który określi, czy wzrasta siła w nodze. Przy dobrych wynikach po 5-6 tygodniach od teraz powinienem być już gotowy do wejścia na parkiet - mówi Piechowski.
Płocczanin twierdzi, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Kluczem do powrotu do dawnej dyspozycji może okazać się jednak psychika. - Mięśnie będą pracowały pod innym kątem, w innych płaszczyznach, stąd niewykluczone, że ból się pojawi. Aktualnie nie odczuwam już dolegliwości przy treningu czy wykonywaniu skoków. Musi się też poukładać w głowie, że kolano jest gotowe do gry. W przeciwnym razie będzie trudno, by nie odstawiać nogi w spotkaniach - wyjaśnia obrotowy.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Jesteśmy innym zespołem, niż przed Euro 2016 (źródło TVP)
{"id":"","title":""}