- To dla nas trudny czas. Jesteśmy jeszcze zmęczeni fizycznie po igrzyskach olimpijskich, a na przygotowania do Super Globe mieliśmy naprawdę niewiele czasu. Dlatego też to może być bardzo trudne zadanie. Myślę jednak, że znajdziemy jeszcze w sobie siły. Na pewno będziemy dobrze przygotowani i jeżeli zagramy na 100 procent swoich możliwości, możemy wygrać ten turniej - przekonuje zawodnik Vive.
Kielczanie w pierwszym starciu (poniedziałek, godz. 12) zmierzą się z Handebol Clube Taubate. To aktualny mistrz Brazylii i najlepsza ekipa strefy Panamerykańskiej. Brazylijski zespół wystąpi w Super Globe po raz czwarty z rzędu. Za każdym razem Taubate zajmowało jednak ostatnie szóste miejsce, odpadając już w pierwszej rundzie. Dla Vive z kolei będzie to pierwszy występ w Klubowych Mistrzostw Świata w piłce ręcznej. Już w półfinale może dojść także do wielkiego hitu, a zarazem powtórki z półfinału ubiegłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Ewentualnym półfinałowym rywalem kielczan jest bowiem Paris Saint-Germain.
- Należy pamiętać, że kilku reprezentantów kadry Brazylii na co dzień gra w zespole naszych poniedziałkowych rywali. Na pewno nie będzie to zatem łatwy mecz. Musimy zagrać naprawdę dobre spotkanie, by móc myśleć o korzystnym wyniku. Wiemy też, że PSG wzmocniło trochę zespół przed tym sezonem i możemy na nich szybko trafić, ale my skupiamy się tylko i wyłącznie na pierwszym meczu - kontynuuje Chorwat.
Problemem Vive Tauronu są przede wszystkim kłopoty zdrowotne. Na Super Globe zabraknie na pewno Deana Bombaca oraz Michała Jureckiego, którzy urazów nabawili się jeszcze podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Z obozu kielczan napływały jednak kolejne złe wiadomości. Występ niektórych zawodników na katarskiej imprezie stanął pod znakiem zapytania.
- Z naszym zdrowiem jest całkiem nieźle, choć mamy pewne ubytki. Niewielkie urazy mają Dean Bombac, Julen Aginagalde czy Mateusz Jachlewski. Ci zawodnicy, którzy jednak będą grać w Katarze, dadzą z siebie zatem 100 procent. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Ten turniej to nasz pierwszy cel sezonu - podsumowuje Manuel Strlek.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski: jeśli rywal leży na deskach, trzeba go dobić