Doświadczony bramkarz był w środę w kapitalnej formie, choć początek meczu nie był w jego i Flensburga wykonaniu zbyt dobry. Wisła w 10. minucie prowadziła 7:1 i wydawało się, że po raz pierwszy w historii może wrócić z Niemiec z punktami. Do czasu, aż koncert rozpoczął Andersson.
Szweda to gry "pobudził" skrzydłowy Wisły Lovro Mihić, który po upływie kwadransa meczu przypadkowo trafił go piłką w twarz. Od tego momentu Andersson bronił jak w transie. Dzięki jego paradom Flensburg jeszcze przed przerwą zmniejszył straty do jednej bramki (9:10), a w drugiej połowie kontrolował już wynik.
Andersson spotkanie zakończył z 21 interwencjami, czyli 51-procentową skutecznością parad. To wynik fenomenalny i dzięki niemu Szwed może zostać wybrany najlepszym bramkarzem kolejki. I nie będzie to zaskoczenie, bo skoro bronił takie rzuty...
Po meczu Szwed był w świetnym humorze. - Moje ciało prawdopodobnie "zapłaci" za ten mecz rano, gdy będę próbował wstać z łóżka - napisał na Twitterze.
Jego występ docenił też trener Ljubomir Vranjes. - To, co robiliśmy w ataku, nie podobało mi się. Mamy nad czym pracować. Cieszę się jednak, że mój zespół walczył. Pochwalić mogę jedynie obronę i Mattiasa Anderssona - powiedział szkoleniowiec "Wikingów", a rozgrywający Thomas Mogensen dodał: - To dzięki Mattiasowi wróciliśmy do gry po tragicznym początku.
Flensburg po pięciu meczach ma na koncie pięć punktów i jest czwarty w tabeli grupy A. Wisła natomiast przegrała w środę już po raz czwarty i z jednym oczkiem jest przedostatnia.
ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM