Wierzących w wygraną Stali w Kwidzynie tuż przed spotkaniem można było zliczyć na palcach jednej ręki. Goście mieli ogromne problemy kadrowe, a MMTS nie dość, że przystępował do meczu w praktycznie najsilniejszym składzie, to w dodatku był poważnie podbudowany wynikiem osiągniętym kilka dni temu w Płocku, gdzie dopiero po karnych uległ Orlen Wiśle.
Wszystko zwiastowało dość łatwe zwycięstwo gospodarzy, mimo że Stal zapowiadała walkę w okrojonym składzie. "Czeczeńcy" na północ przyjechali w dwunastu, bo Wiktor Kawka i Marcin Basiak trzy dni wcześniej doznali kontuzji w Lubinie. Ze starcia z Zagłębiem poobijany wyszedł też Łukasz Janyst, ale jego jakimś cudem udało się gościom przygotować do gry. Na szczęście, bo w drużynie nie było jego zmiennika, Pawła Wilka.
Początek meczu zapowiadał pogrom. Goście błądzili pod bramką rywala niczym dzieci we mgle, a MMTS spokojnie budował prowadzenie i w szóstej minucie wygrywał już 3:0.
Przełamanie dał Stali minutę później Michał Wypych. 20-latek zastępował swojego rówieśnika Kawkę i tak palił się do gry, że na przerwę zszedł z pięcioma trafieniami. Stal po sennym początku w 13. minucie doprowadziła do remisu 5:5, a pięć minut później wyszła nawet na prowadzenie 9:7. Kibice gospodarzy łapali się już za głowy, ale nikt nie bił jeszcze na alarm.
Grę gości napędzał Ołeksandr Kirilenko, a obroną drużyny dyrygował z bramki Krzysztof Lipka. Ta dwójka wraz z Wypychem ciągnęła Stal za uszy, choć małą cegiełkę do wyniku dokładał każdy z "Czeczeńców". MMTS natomiast niczym nie przypominał drużyny, która dopiero co doprowadziła do karnych w Płocku. W efekcie do przerwy było 13:11 dla Stali.
Dwubramkowa przewaga gości utrzymywała się do 53. minuty (23:21). MMTS kilkakrotnie robił pod rywali podchody i doprowadzał do remisu, ale nie był w stanie przełamać wyniku na swą korzyść. Stal natomiast miała Wypycha, który kiedy kolegom nie szło, brał piłkę i rzucał znad obrońców. Tak zrobił 30 sekund przed końcem meczu i wysunął zespół na prowadzenie 25:24.
Ostatnie słowo miało należeć do gospodarzy, ale ci bramkę na remis rzucili po 15 sekundach i Stal miała jeszcze jedną Wentę na odpowiedź. Wiele czasu ku temu nie potrzebowała - Lipka podał na środek do Michała Chodary, a ten wznawiając grę rzucił nad rywalami do pustej bramki. Zanim utonął w objęciach kolegów, MMTS trafił jeszcze w słupek.
Dzięki wygranej Stal awansowała na piąte miejsce w tabeli grupy pomarańczowej. To czwarte zwycięstwo zespołu w sezonie. MMTS doznał trzeciej porażki.
MMTS Kwidzyn - SPR Stal Mielec 25:26 (11:13)
MMTS: Szczecina, Kiepulski - Genda 3, Krieger 4, Peret 2, Szpera 4, Rosiak, Nogowski 4 (0/1), Seroka 4 (1/2), Potoczny 3 (0/1), Janikowski, Pilitowski 1
Karne: 1/4
Kary: 4 min. (Potoczny, Genda - po 2 min.)
SPR Stal: Lipka - Krępa 1, Janyst 3 (0/1), Wypych 8, Kłoda 1, Kubisztal, Kirilenko 5, Dementiew 1, Krygowski 2, Chodara 2 (1/1), Krupa 3
Karne: 1/2
Kary: 10 min. (Kłoda, Krępa - po 4 min., Wypych - 2 min.)
Sędziowali: Marek Baranowski (Warszawa) oraz Bogdan Lemanowicz (Łąck)
Delegat ZPRP: Ireneusz Cieśliński (Elbląg)
Widzów: 1 200
ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Jacek Magiera może nie dać trzeciej szansy Langilowi (źródło: TVP SA)
Stal Mielec, Stal Mielec, Stal Mielec: Stal Mielec !!!