Nafciarze przystąpili do spotkania z siedmioma uczestnikami niedawno zakończonych mistrzostw świata. Przed wyjazdem na Śląska, drużyna Piotra Przybeckiego odbyła dwa treningi niemal w pełnym składzie - jedynie Lovro Mihić dołączył do drużyny dopiero na miejscu w Zabrzu. Chorwat wylądował w Katowicach późnym wieczorem dzień przed meczem.
Wydawało się, że zmęczenie niedawnym turniejem nie odegra wielkiej roli. Wicemistrzowie Polski rozpoczęli mecz od serii przechwytów i prowadzili już 7:4. - Zaczęliśmy dobrze, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby nie świetny Mateusz Kornecki w bramce Górnika - mówi Michał Daszek, skrzydłowy płocczan.
Defensorzy Orlen Wisły Płock szczególną opieką obdarzyli Marka Daćkę i w pierwszej połowie zneutralizowali obrotowego reprezentacji Polski. - Trener Przybecki zwracał uwagę na kołowych, bo Górnik często ich wykorzystuje. Byliśmy przygotowani na warianty gry z nimi - podkreśla Daszek.
Górnicy nie zwiesili głów. Mateusz Kornecki zatrzymywał rzuty rywali z idealnych pozycji, kolejny świetny mecz rozegrał Iso Sluijters. Niespodziewanie na bohatera wyrósł jednak Aleksandr Tatarincew. Rosjanin, wracający do Zabrza po nieudanej przygodzie w IFK Kristianstad, bombardował bramkę Wisły.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Gospodarze wrócili do gry nawet o zwycięstwo. Kibicom przy Wolności z pewnością przypomniało się spotkanie z grudnia 2015 roku, gdy zabrzanie urwali punkt faworytom. - Straciliśmy koncentrację, a Górnik złapał wiatr w żagle. Od początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. W zeszłym sezonie także czekała nas trudna przeprawa. Dodatkowo, to był pierwszy mecz po przerwie - wyjaśnia skrzydłowy.
Choć na parkiecie było nerwowo, to płocczanie utrzymali koncentrację i wygrali 29:26. Kolegów uratowali bramkarze, Rodrigo Corrales i Adam Morawski, który w końcówce, przy stanie 25:26, odbił rzut karny, wykonywany przez Macieja Tokaja.
- Mamy to szczęście, że gramy w Lidze Mistrzów i zbieramy więcej doświadczenia. Cieszę się, że udało się wytrzymać nerwową końcówkę - zaznacza Daszek.