Forma przywieziona z Francji. Mateusz Kornecki znów zachwycił

Trzy spotkania w ciągu ostatnich 10 dni, trzy razy miano bohatera. Mateusz Kornecki, bramkarz Górnika Zabrze, stał się postrachem snajperów w PGNiG Superlidze.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

Ostatni mecz Polaków na mistrzostwach świata we Francji, stawką Puchar Prezydenta IHF. Na 12 minut przed końcem Argentyńczycy prowadzili 22:17, a Biało-Czerwonym gra się nie kleiła. Trener Tałant Dujszebajew nie miał już nic do stracenia i w miejsce polskiego bohatera turnieju, Adama Malchera, posłał Mateusza Korneckiego.

Debiutant w imprezie tej rangi odbił siedem na osiem rzutów rywali i został bohaterem spotkania o 17. miejsce (24:22). Tak zaczyna się pierwsza poważna reprezentacyjna przygoda 22-latka. Prawdopodobnie nie ostatnia. - Dzięki nominacji do kadry dostałem dodatkową motywację do wytężonej pracy - komentuje golkiper.

Po powrocie z Francji bramkarz NMC Górnika Zabrze robi wszystko, by udowodnić, że występ z Argentyną nie był jednorazowym wyskokiem. W pierwszym meczu po mistrzostwach Kornecki zatrzymał Zagłębie Lubin. Minęło raptem kilka dni, a wychowanek KSSPR Końskie znowu bronił jak w transie. Z wicemistrzami z Płocka odbił 18 (!) piłek. Nafciarze tylko z niedowierzaniem kręcili głową. Ciepłych słów pod adresem 22-latka nie szczędzili trener Orlen Wisły Piotr Przybecki i główny reżyser gry Dmitrij Żytnikow.

Do pełni szczęścia zabrakło tylko punktów. Górnicy nie wykorzystali swoich szans i zostali skarceni przez Nafciarzy (26:29). - Absolutnie nie czuję się bohaterem. Jestem zawiedziony. Zawsze celujemy w zwycięstwo i pozostaje niedosyt, zwłaszcza, że cały mecz był bardzo wyrównany. Zabrakło cierpliwości w końcówce. Wisła wykorzystała swoje doświadczenie i wywiozła trzy punkty - tłumaczy Kornecki.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora

Bramkarz ostatnimi występami ugruntował swoją pozycję. Aspirację do miejsce między słupkami Górników zgłasza także doświadczony Martin Galia. Czech rozgrywał w tym sezonie znakomite spotkania, ale w aktualnej formie pozycja Korneckiego wydaje się niezagrożona.

22-latek świetne momenty miewał już w poprzednich rozgrywkach. Na drodze do ustabilizowania formy stawały jednak kwestie zdrowotne. Kontuzja śródstopia w poprzednich rozgrywkach wyeliminowała Korneckiego z gry na cztery miesiące. - W zeszłym sezonie zmagałem się z urazem - zmęczeniowym złamaniem jednej z kości. Pauzowałem cztery miesiące, ale to już za mną. Mogę trenować na maksymalnych obrotach, nie myślę już o kontuzjach - podkreśla.

Czy Mateusz Kornecki zostanie numerem 1 w bramce reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×