Arkadiusz Bosy szczery do bólu: Nie wiem, jak dostawałem te piłki

WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK
WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK

W zupełnie innych nastrojach przystępują do meczów PGNiG Superligi w 2017 roku szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin. Wszystko za sprawą lepszych wyników sportowych. - Miejmy nadzieję, że w następną sobotę to podtrzymamy - mówi Arkadiusz Bosy.

Po ostatnich meczach na twarzach zawodników Pogoni nie goszczą już marsowe miny. Coś drgnęło. Sobotnia wygrana nad Zagłębiem Lubin była trzecią z rzędu. Morale poszybowało w górę. - Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Miejmy nadzieję, że podtrzymamy dobrą formę - mówił po spotkaniu Bosy.

Dla drużyny ze Szczecina mecz z "Miedziowymi" miał niebagatelne znaczenie. KPR RC Legionowo wyrwał trzy punkty w Elblągu, stąd też ponownie uciekł graczom Mariusza Jurasika na siedem "oczek". Teraz jest ich tylko i aż pięć. - Szkoda tych punktów, które uciekły nam w pierwszej rundzie. Walczymy jednak i obyśmy na koniec sezonu zasadniczego zajęli to miejsce premiowane awansem do barażów o fazę play-off - dodał Bosy.

Lepsze wyniki to także efekt wzrastającej formy graczy, którzy do tej pory częściej przesiadywali na trybunach z powodu urazów. Do takich należy chociażby Bosy, który teraz pokazuje, jak wartościowym może być zawodnikiem. W meczu z Zagłębiem rzucił pięć bramek, ale nie ilość ma tutaj znaczenie, a styl. W niektórych sytuacjach obrotowy sam nie wiedział, jak piłka trafiała do bramki. Nie mógł wiedzieć, bo rzucał tyłem.

- Staram się, walczę, jak mogę. Super, że to wychodzi. Aczkolwiek tego dnia było trudno, bo zawodnicy z Lubina stali płasko w obronie - komentował. - A jakim cudem te piłki dochodziły do mnie, sam pan Bóg wie. Jeśli złapałem piłkę, nie pozostało mi nic innego jak ją wykończyć - skwitował.

ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji

Na starcie drugiej połowy Pogoń wyszła na prowadzenie 21:16. Rywal potrafił się jednak odgryźć. - Tak naprawdę na własne życzenie doprowadziliśmy do nerwowej końcówki. Oddaliśmy chłopakom z Lubina trochę pola. Nadrabiali to szybkością, gdzie po naszej skutecznej akcji kontrowali. Zdobywali z tego łatwe bramki. Na szczęście na koniec to my cieszyliśmy się z dwóch punktów - podsumował.

Najbliższe zawody szczecinianie po raz kolejny zagrają na własnym parkiecie. Tym razem ich rywalem będzie Chrobry Głogów, a stawką tej rywalizacji będą aż trzy punkty.

Źródło artykułu: