Jego zespół nie obronił w sobotę trzybramkowej zaliczki ze środowego meczu w Szczecinie (33:30) i zamiast gry w ćwierćfinale mistrzostw Polski z Orlen Wisłą Płock, przyjdzie mu mierzyć się o Puchar PGNiG Superligi.
Spotkanie w Głogowie od początku nie układało się po myśli ekipy Białego. Już w pierwszej akcji poważnej kontuzji dłoni doznał Paweł Krupa, a jeszcze przed przerwą z urazem kolana boisko opuścił Kirył Kniaziew. Pogoń straciła w ten sposób dwie najważniejsze strzelby. Chrobry nie mógł zmarnować takiej okazji.
- Gratuluję Chrobremu. Przegraliśmy ten mecz przygotowaniem fizycznym, a dodatkowo dwie kontuzje w trakcie meczu jeszcze bardziej nas dobiły. Urazy Pawła i Kiryła poważnie uszczupliły nasz skład. Graliśmy za statycznie i za wolno w ataku, ale to właśnie wynikało z sił, jakimi dysponowaliśmy - dodaje Biały.
Po pierwszej połowie jego zespół przegrywał 9:14. Nie był to wynik, który przekreślał szanse Pogoni na awans, ale tuż po zmianie stron Chrobry szybko zadał kolejne ciosy i kwadrans przed końcem gry miał już 11 bramek przewagi.
- Przez kontuzje musieliśmy zmienić obronę na 3:2:1, a to, że praktycznie nie mogliśmy dokonywać zmian poskutkowało tak wysokim wynikiem. Musieliśmy szukać innych rozwiązań i grać na dwa koła. Chrobry nas zajechał - ocenia Adam Wąsowski, który na środku obrony zastąpił Krupę.
Po meczu w Głogowie Pogoń czeka teraz kilka dni odpoczynku. Do rywalizacji na ligowych boiskach zespół Białego wróci najprawdopodobniej w następny weekend, gdy zagra na wyjeździe w Mielcu.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu