MMTS - Gwardia. Co nagle, to po diable

Materiały prasowe / KUBA HAJDUK / PGNiG SUPERLIGA / MMTS Kwidzyn podczas przerwy
Materiały prasowe / KUBA HAJDUK / PGNiG SUPERLIGA / MMTS Kwidzyn podczas przerwy

MMTS Kwidzyn chciał błyskawicznie rozstrzygnąć losy ćwierćfinału PGNiG Superligi. Gwardia Opole nie dawała za wygraną i kwidzynian uratował spokój na początku drugiej połowy. Zwycięstwo padło jednak łupem drużyny z Opolszczyzny (25:22).

- Niby pięć bramek różnicy, ktoś może powiedzieć, że po wszystkim, ale wiem, że to dopiero połowa drogi. Jeżeli nie podejdziemy poważnie do rewanżu, to możemy obudzić się z ręką w nocniku. Będziemy chcieli postawić w Kwidzynie kropkę nad i - zapowiadał po pierwszym meczu trener MMTS-u, Patryk Rombel.

Po pięciu minutach rewanżu gospodarze uwierzyli, że półfinał jest w ich rękach. I z tą myślą zostali do końca pierwszej połowy. Oprócz niezłego startu i prowadzenia 4:1, głownie po stratach rywali, kwidzynianie grali chaotycznie, oddając rzuty z nieprzygotowanych pozycji. MMTS prezentował się tak, jakby chciał jak najszybciej zapewnić sobie awans.

Poziom z Opola utrzymywał właściwie tylko Michał Peret. Na zagubionego wyglądał tak chwalony po pierwszym meczu Michał Potoczny. Statystyka rzutów karnych po pierwszej części? 0/2. Niech to, razem ze słabą postawą w grze w przewadze liczebnej, będzie najlepszym podsumowaniem połowy w wykonaniu MMTS-u.

Gwardia nie zraziła się fatalnym początkiem. Opolanie ryzykowali częściej niż u siebie. Wyciągali obrońców rywali na dziewiąty metr, a za ich plecy zabiegali Mateusz Jankowski i Mindaugas Tarcijonas. Indywidualnymi popisami imponowali Przemysław Zadura i Ignacy Bąk, specjalizujący się raczej w rzutach z drugiej linii. Ale bohater Gwardii był tylko jeden. Niesamowity Adam Malcher w bramce.

Trener Rombel, zazwyczaj spokojny, od pierwszych minut miał mnóstwo uwag do swoich podopiecznych. W 27 minucie jego zawodnicy przegrywali 10:13 i kwidzynianie na pewno nie szczędzili sobie gorzkich słów w przerwie.

ZOBACZ WIDEO Ligue 1: nieprawdopodobne emocje w Metz! PSG dogoniło Monaco [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

MMTS wyciągnął wnioski. Rozgrywał akcje zdecydowanie spokojniej, czekając na lukę w środku obrony Gwardii. Dopływ świeżej krwi zapewnił Arkadiusz Ossowski, który dał znakomitą zmianę za bezproduktywnego Potocznego. 20-latek decydował się na odważne próby. Jeżeli nie trafiał, to sędziowie wskazywali na siódmy metr. Kolejny z rezerwowych, Krzysztof Szczecina, zaczął połowę od obronionego karnego i wpadł w bramkarski trans.

Skoro coraz więcej piłek odbijał golkiper, to naturalnie po stronie MMTS-u nadarzały się okazje do kontr. Z zimną krwią kończył je Adrian Nogowski. Jego występ jeszcze dzień przed meczem stał pod znakiem zapytania. Po urazie głowie z Opola nie pozostał jednak ślad. Nogowski okazał się najlepszym strzelcem spotkania.

Zespoły wręcz zamieniły się rolami. To opolanie szukali prostych środków i z drżącymi rękami oddawali rzuty na bramkę Szczeciny. Na 10 minut przed końcem losy ćwierćfinału wydawały się rozstrzygnięte (22:19). Dwumeczu tak, ale nie spotkania w Kwidzynie. Gwardziście zostawili po sobie bardzo dobre wrażenie. Kapitalnymi interwencjami w końcówce popisywał się Malcher, jego koledzy wyszli z kontrami, rzucili sześć goli z rzędu (w tym dwa Kamil Mokrzki) i wygrali w rewanżu 25:22!

MMTS, grając ostatnie minuty na zaciągniętym hamulcu ręcznym, podstawił głowę pod topór. Mecz zakończyli jednak cali i zdrowi. Opolanom zabrakło czasu na wykonanie wyroku.

Ćwierćfinał PGNiG Superligi (II mecz):

MMTS Kwidzyn - KPR Gwardia Opole 22:25 (11:13)

MMTS: Kiepulski, Szczecina - Genda 4, Potoczny, Szpera 1, Nogowski 7/1, Seroka 4, Peret 4/1, Krieger 1, Ossowski 1, Rosiak
Karne: 2/5
Kary: 2 min. (Szpera - 2 min.)

Gwardia: Malcher - Adamski 1, Bąk 4, Jankowski 4, Łangowski 2, Lemaniak 1, Mokrzki 4, Morawski 1, Tarcijonas 3, Siwak 3, Zadura 2
Karne: 0/2
Kary: 4 min. (Bąk, Zadura - po 2 min.)

Pierwszy mecz: 29:24 dla MMTS-u
W dwumeczu: 51:49
Awans: MMTS Kwidzyn

Źródło artykułu: