Walka o stroje. Opłaty z własnej kieszeni. Dwaj dziennikarze na konferencji prasowej. Naciski z wewnątrz. Tak wyglądała sytuacja polskiej piłki ręcznej na początku XXI wieku, kiedy, w 2004 roku, kadrę obejmował Bogdan Wenta.
O te sprawy Przybecki obawiać się nie musi. Dzięki licznym sukcesom osiągniętym w ostatnich latach przez reprezentację Polski, głównie pod wodzą Wenty, kondycja szczypiorniaka uległa w naszym kraju znaczącej poprawie. Nowy szkoleniowiec Biało-Czerwonych ma jednak inny ból głowy: jak przywrócić drużynie narodowej blask, mając do dyspozycji niemal wyłącznie zawodników na dorobku.
Pod tym względem Wenta rozpoczynał pracę w korzystniejszym położeniu. W gronie powoływanych przez niego graczy, wielu z nich miało już doświadczenie zdobyte na boiskach mocnych lig zagranicznych, przede wszystkim w Niemczech.
- Kiedy pojawił się temat reprezentacji zrozumiałem, że to pewna szansa. Za granicą mówiło się, że mamy dobrych graczy, tylko brakuje wyników. Trzeba było stworzyć zespół - mówił Wenta w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Królewscy krok od mistrzostwa. Zobacz skrót meczu Celta - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]
Nieformalną propozycję przejęcia kadry złożył mu Marcin Lijewski, grający wówczas w SG Flensburgu-Handewitt. Za granicą występowali już wtedy także inni szczypiorniści, którzy w kolejnych latach stali się filarami reprezentacji: Sławomir Szmal, Grzegorz Tkaczyk czy Mariusz Jurasik.
Przybecki takiego komfortu na początku pracy z kadrą mieć nie będzie. Poza Kamilem Syprzakiem, próżno obecnie szukać Polaka w składach najsilniejszych zagranicznych klubów Europy. Kolejne "Orły Wenty" stopniowo schodzą ze sceny, a ich zastępców na razie nie widać.
Potwierdziły to zarówno wyniki eliminacyjnych meczów do mistrzostw Europy 2018, jak i rozstrzygnięcia na mistrzostwach świata 2017. Nowego selekcjonera czeka zatem znacznie więcej niż praca nad właściwym poukładaniem klocków i nadaniem ekipie charakteru. Na jego barki spada ciężar przebudowania drużyny po wygaśnięciu złotej generacji.
To, że Przybecki ma ogromną wiedzę o piłce ręcznej, nie ulega wątpliwości. Zjadł na niej zęby w Bundeslidze, reprezentując barwy niemieckich klubów przez 17 lat. Rozegrał za zachodnią granicą 385 spotkań, zdobywając 1405 goli. Wenta, jako zawodnik, również długo zdobywał szlify za granicą, najpierw w Hiszpanii (1989-1995), a następnie w Niemczech (1995-2000).
Te podobieństwa skłoniły działaczy Związku Piłki Ręcznej, by ponownie powierzyć reprezentacyjne stery w ręce Polaka. Taka sytuacja nie miała miejsca od września 2012 roku, kiedy to kadrę objął Michael Biegler. Powrót do rodzimej myśli szkoleniowej nie oznacza jednak, że od razu powinniśmy oczekiwać renesansu polskiego szczypiorniaka.
- Mojemu następcy życzę tylko jednej rzeczy: żeby wszyscy dookoła mieli wiele cierpliwości i pozwolili mu w spokoju pracować. Obecnych reprezentantów trzeba wspierać, a nie krytykować - apelował w rozmowie z naszym portalem, ustępujący ze stanowiska selekcjonera Polaków, Tałant Dujszebajew.
Może nie akurat "tu", ale w szeroko pojętych mediach elektronicznych...
Ja Piotra, najpierw, jako kibic, zamierzam poob Czytaj całość
Piotrek ma iść swoją drogą i niesie już Czytaj całość
I wyszukać najlepszych 19-20 latków, niekoniecznie tylk Czytaj całość