Gospodarze od początku meczu byli skoncentrowani i naładowani pozytywną energią. Ataki płocczan skutecznie budował Dmitrij Żytnikow, a w obronie Mateusz Piechowski oraz Miljan Pusica potrafili okiełznać Julena Aguinagalde. To nie był rozkojarzony zespół z finału Pucharu Polski. Podopieczni Piotra Przybeckiego tym razem pokazali piękniejszą twarz.
To wystarczyło, by mecz był wyrównany. A na parkiecie nie brakowało iskier.
Kończący karierę Adam Wiśniewski - twardziel i walczak - żegnał się z Orlen Areną w takiej atmosferze, jaką lubi. Miło było tylko na początku, kiedy kibice dziękowali i skandowali jego nazwisko. Później, kiedy wybrzmiał już pierwszy gwizdek, zrobiło się ostro. Były prowokacje i ostre słowa. Kocioł na parkiecie oraz ogień na trybunach.
Vive w swoim najlepszym momencie pierwszej połowy prowadziło 8:6. Pomogła szczelna obrona oraz trzy świetne akcje Tobiasa Reichmanna. Wcześniej ofensywnym liderem mistrzów Polski był Krzysztof Lijewski ale po tym, jak Jose de Toledo rozbił mu brodę, były reprezentant Polski musiał opuścić parkiet.
ZOBACZ WIDEO Horror w Płocku. Kulisy finału PGNiG Superligi
@ZygmuntKamys @PGNiGSuperliga Paskudne, bandyckie czerwo. Zero zainteresowania akcją, tylko wyczekiwanie na Lijewskiego...
— Maciek Wojs (@m_wojs) 24 maja 2017
Pod koniec pierwszej połowy rola widza znudziła się Sławomirowi Szmalowi. Doświadczony golkiper zmienił Filipa Ivicia i przywitał się z Orlen Areną odbiciem czterech z siedmiu pierwszych piłek. Obronił też rzut karny, który wykonywał Valentin Ghionea. I dzięki niemu pierwsza połowa zakończyła się remisem.
Po przerwie z szatni wyszły inne ekipy. Czerwona kartka dla Miljana Pusicy sprawiła, że na środku obrony Wisły pojawili się Gilberto Duarte oraz Dan-Emil Racotea, a wyższy bieg wrzucił Uros Zorman. Goście zdobyli cztery bramki z rzędu. A to na rywali podziałało jak policzek.
Kibice wstali z miejsc, zawodnicy wstali z kolan. Swój mecz zaczął grać między słupkami Rodrigo Corrales, miejscowi zaczęli odrabiać straty. Aż po dwóch z rzędu golach Tiago Rochy zrobiło się 20:20.
Finał był nerwowy. Pełen błędów, kar i efektownych akcji. Godny finału Superligi. Czerwoną kartkę (gradacja kar) dostał Piotr Chrapkowski, podwójnymi wykluczeniami sędziowie karali Toledo i Lijewskiego. Wygrało Vive. Jedną. Kwestia złota pozostała otwarta.
Orlen Wisła Płock - Vive Tauron Kielce 24:25 (12:12)
Wisła: Corrales, Morawski, Wichary - Daszek 2 (0/1), Wiśniewski, Ghionea 5 (2/3), Mihić 3, Kwiatkowski, Rocha 3, Duarte 2, Racotea 3, Piechowski, Tarabochia, Pusica, Toledo 3, Żytnikow 3
Karne: 2/4
Kary: 16 min. (Pusica - 6 min., Wiśniewski, Toledo - 4 min., Piechowski - 2 min.)
Vive: Ivić, Szmal - Reichmann 5 (2/2), Jachlewski, Strlek 4, Djukić 1, Walczak, Kus, Aguinagalde 2, Jurecki 2, Chrapkowski, Bielecki 2 (2/3), Lijewski 4, Jurkiewicz 1, Zorman 1, Bombac 3
Karne: 4/5
Kary: 18 min. (Chrapkowski - 6 min., Kus - 4 min., Aguinagalde, Jurkiewicz, Jurecki, Lijewski - 2 min.)
Ja to się nie znam, ale Petrochemia mówił, że to może być jakaś jednostka chorobowa :)"Składam wyrazy współczucia i proszę udać się do lekarza bo szukanie winnych u innych po własnych niepowiedzeniach to jest choroba psychiczna." Czytaj całość