Pierwszy triumf Bartosza Jureckiego z Azotami Puławy. "Bardzo pragnąłem tego medalu"

Daniel Kordulski 28 Maja 2017, 14:12

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Bartosz Jurecki

Po przegranej 18:24 w pierwszym spotkaniu nastroje były zapewne minorowe. Czasu na poprawienie błędów, niewiele. Jurecki widzi w tym jednak pewien atut.

• Azoty - MMTS. Brąz zostaje w Puławach

- Na pewno w pierwszym meczu świetnie bronił Paweł Kiepulski. Sami też przestrzeliliśmy mnóstwo stuprocentowych rzutów, dużo było niewymuszonych błędów. To wszystko skumulowało się i stąd taki wynik - dodał.

W decydującym pojedynku drużyna Azotów była nie do poznania. - Wadim Bogdanow czynił cuda w bramce. W ataku zagraliśmy z dużo lepszą celnością i zdecydowanie spokojniej. Do tego kibice mocno nas wspierali. W tych trudnych momentach dali nam podwójnego powera, żebyśmy wytrzymali całe 60 minut - powiedział puławski obrotowy.

Można stwierdzić "i vice versa"... - Tak. To było obopólne. My ich, a oni nas. Bardzo potrzebowaliśmy pomocy. Motywacji nam nie brakowało, bo każdy wiedział o co toczy się walka. Nasza forma od 2 miesięcy nie jest najlepsza. Gramy falami. Były różne momenty, ale dziś to wsparcie z trybun było bezcenne.

• Wadim Bogdanow: Takich chciałbym nas oglądać zawsze

Po trudach sezonu czas na zasłużony odpoczynek. Obrotowy Azotów ma już w głowie plany na wakacje. - Chcę spędzić dużo czasu w spokoju z rodziną, w końcu byłem tutaj sam. Może trochę w górach, albo nad morzem. Nie wiem na ile czas pozwoli, bo nie znamy dokładnego planu przygotowań. Na razie nie myślimy o tym. Chcemy się bawić i świętować z całymi Puławami.

Może uda się jeszcze pojechać na ryby z młodszym bratem, Michałem, który wywalczył z Vive Tauronem Kielce tytuł mistrza Polski? - Zobaczymy jak to będzie. Na razie mocno trzymałem kciuki, żeby zdobył złoty medal - zakończył.