Sensacyjny remis Polaków! Piłka ręczna na tak

Materiały prasowe / Uros Hocevar / EHF / Na zdjęciu: Piotr Chrapkowski
Materiały prasowe / Uros Hocevar / EHF / Na zdjęciu: Piotr Chrapkowski

Polacy sensacyjnie zremisowali z Serbami w eliminacjach mistrzostw Europy 34:34 i stracili szanse na awans do turnieju finałowego. To był wystawny bal debiutantów. Rozegrany z entuzjazmem i bez kompleksów. Taką drużynę narodową chcemy oglądać.

Kiedy Biało-Czerwoni walczyli we Francji na mistrzostwach świata, pisaliśmy o przewrocie, o młodzieżowej rewolucji. Kreowaliśmy nawet hasło: #młodewilki. Ta figura retoryczna, choć atrakcyjna, była jednak nieco naciągana.

Faktycznie zdefiniował ją dopiero Piotr Przybecki. Debiutujący tego dnia w meczu o punkty selekcjoner kadrę kompletnie odmienił. I już na starcie kupił kibiców.

Bal debiutantów

Dla siedmiu kadrowiczów środowy występ w Niszu było debiutem w meczu o punkty; kilku kolejnych reprezentacyjne szlify zebrało ledwie kilka miesięcy wcześniej. A nazwiska, które przed pierwszym gwizdkiem kojarzył kibic styczniowy (vel niedzielny), policzyć mogliśmy na palcach jednej ręki.

Sławomir Szmal, Krzysztof Lijewski, Karol Bielecki, Michał Jurecki i Mariusz Jurkiewicz usiedli przed telewizorami. A na parkiet wybiegli Michał Potoczny, Jan Czuwara, Paweł Genda czy Marek Szpera. Postacie ligowe, szerzej nieznane. I odpalili.

Zagrali na luzie, bez kompleksów. Z ogniem w sercu i uśmiechem na twarzy. To była radosna piłka ręczna. Tyle, ile było luzu w ataku, tyle też było rozkojarzenia w obronie. Mecz toczył się w rytmie cios za cios, bramka za bramkę. A kiedy my się uśmiechaliśmy, rywalom drżały łydki.

To była piłka ręczna na tak.

ZOBACZ WIDEO Różalski zdradza, co sądzi o polityce

Czysta przyjemność

Twarzą nowej drużyny dał Potoczny. 22-latek, który w koszulce z orzełkiem na piersi zadebiutował ledwie tydzień wcześniej, już po kilkunastu minutach dostał indywidualne krycie. Trudno mówić, że grał jak stary wyjadacz; był raczej jak szalony nastolatek, który nie ma nic do stracenia. Taki, który oglądając "Młode Wilki" powtarza: "nie było żadnego wczoraj, nie ma żadnego jutro. Jest tylko dziś".

Ale nie tylko on. Tak dobrze, jak z Serbami, w reprezentacji od lat nie grali Piotr Chrapkowski oraz Przemysław Krajewski. A imponowali także ci, którym do kadry drzwi szeroko otworzył już Tałant Dujszebajew. Błyskotliwy był Rafał Przybylski, bezwzględny Arkadiusz Moryto, skuteczny Mateusz Kornecki. Wstydem byłoby pomijać kogokolwiek. Oglądanie tego meczu to była frajda. Czysta przyjemność.

Serbskie asy to za mało

Prowadziliśmy 14:12, 18:15, 30:28 oraz 34:32. Jeśli ktoś nas ranił, to przede wszystkim wielcy. Zwłaszcza Rastko Stojković i Petar Nenadić, czyli ci z przeszłością w polskiej lidze. Pierwszy walczył jak tur, drugi tańczył jak baletnica. Jeśli ktoś miał uratować Serbów, to tylko oni. Nie zdołali.

Trzy minuty przed ostatnią syreną piłkę na 35:33 miał w rękach Paweł Genda, ale w kontrze popełnił błąd kroków. Serbowie szansę na odpowiedź zmarnowali, lecz chwilę później po naszej stracie wyrównał Nemanja Obradović. Jeszcze błąd popełnił Chrapkowski, jeszcze kolejnej akcji nie wykorzystali rywale. A Krajewski w ostatnich sekundach zatrzymał akcję i uszanował remis.

Ten wynik daje radość oraz nadzieję. Przed meczem na sukces nie postawiłby nikt.

Serbia - Polska 34:34 (19:19)

Serbia: Cupara, Milić - Djordjić 1, Djukić 2, Ilić 3, Marković 3, Marsenić 3, D. Nenadić 1, P. Nenadić 11, Nikolić, Obradović 2, Radivojević, Rnić, Stanojević, Stojković 5, Zelenović 3
Kary: 2 min. (Obradović - 2 min.)

Polska: Malcher, Kornecki - Bąk, Chrapkowski 7, Czuwara 1, Genda, Kondratiuk, Krajewski 7, Moryto 6, Potoczny 3, Przybylski 8, Sićko, Syprzak 1, Szpera, Walczak 1, Łangowski
Kary: 10 min. (Walczak - 4 min., Moryto, Łangowski, Chrapkowski - 2 min.)

Źródło artykułu: