- Trudno wytłumaczyć, dlaczego daliśmy tak dużo pograć naszym rywalom w pierwszej połowie. Na początku wszystko układało się tak, jak to sobie założyliśmy - było 6:2. Wtedy zgubiliśmy parę piłek, przeciwnik nas doszedł, graliśmy bramka za bramkę, a momentami kwidzynianie spisywali się dużo lepiej od nas i dlatego wyszli na dwa trafienia prowadzenia. Te dwadzieścia cztery minuty pierwszej połowy były bardzo słabe w naszym wykonaniu i na pewno w następnych meczach nie możemy sobie pozwolić na takie przestoje - powiedział skrzydłowy kieleckiej ekipy, Mateusz Jachlewski.
W dużo ostrzejszym tonie wypowiadał się za to Krzysztof Lijewski. Rozgrywający żółto-biało-niebieskich nie przebierał w słowach i przyznał, że powodem słabej postawy jego ekipy w pierwszej części spotkania było zlekceważenie rywali.
- W pierwszej połowie brakowało nam szacunku do przeciwnika, graliśmy zbyt nonszalancko. Od stanu 6:2 dla nas, popełniliśmy kilka naprawdę szkolnych błędów. Nasi przeciwnicy doskonale to wykorzystali i zasłużenie prowadzili do przerwy - powiedział zawodnik i dodał: - Druga połowa to już był zdecydowanie inny obrazek - przede wszystkim nasza szczelna i twarda obrona, szybkie kontrataki, pełna kontrola w ataku pozycyjnym, plus Sławek Szmal, który bronił na bardzo wysokim procencie. Podsumowując: pierwszą połowę w naszym wykonaniu można opisać tak - amatorzy, oldboje i brak szacunku do przeciwnika, a druga część meczu to już pełen profesjonalizm.
Trener Tałant Dujszebajew przyznał, że w przerwie meczu w szatni kieleckiej ekipy padły mocne słowa. To dlatego druga połowa w wykonaniu mistrzów Polski była niemal perfekcyjna. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego przede wszystkim poprawili obronę, co było kluczem do wyprowadzania szybkich ataków. Różnica między nimi, a ich rywalami była ogromna - kielczanie rzucili dwadzieścia trzy bramki, kwidzynianie siedem.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: co za gol! Lijewski zachwycił kibiców
- W szatni porozmawialiśmy o tym, co trzeba zrobić, by w drugiej połowie grać zdecydowanie lepiej. Powiedzieliśmy sobie, że musimy być bardziej skoncentrowani i przede wszystkim musimy zacząć grać agresywniej w obronie, bo goście rzucali bramki z łatwych pozycji - z kontr albo w sytuacjach bez kontaktu. Zagraliśmy ostrzej i to się opłaciło - powiedział Jachlewski.
Zadowolony z ostatecznego rezultatu był także Manuel Strlek. - Najważniejsze dla nas jest to, że mecz zakończył się takim wynikiem, jakim chcieliśmy. W pierwszej połowie brakowało nam koncentracji, popełniliśmy kilka błędów, MMTS Kwidzyn grał bardzo dobrze, ale w drugiej połowie to my utrzymaliśmy swój rytm. Dużo biegaliśmy do kontr, graliśmy dobrze w obronie, dlatego mogliśmy zdobywać łatwe bramki i stąd ostateczna różnica - powiedział chorwacki skrzydłowy.
Kolejny ligowy mecz mistrzowie Polski rozegrają już we wtorek. W Hali Legionów zmierzą się z Zagłębiem Lubin. W sobotę zainaugurują za to w Brześciu rozgrywki Ligi Mistrzów.