- Mam naderwane prostowniki nadgarstka. Zabiegu raczej nie będzie, prędzej czeka mnie trzytygodniowa przerwa. Podjęto decyzję, że mam zagrać i pomóc drużynie - mówił po meczu Kiepulski.
Do przerwy KPR Legionowo nie odpuszczał Meblarzom. Drużyna Marcina Smolarczyka prowadziła nawet 9:7, ale od tego czasu (27. minuta) ich gra się załamała. Egzekucje z koła wykonywał Bartosz Janiszewski, a odmłodzony KPR nie zdołał odpowiedzieć na jego trafienia. Sami Kamil Ciok i Kacper Adamski nie wystarczyli, by punkty pojechały do Legionowa.
- Zabrakło nam do zwycięstwa jakiegoś impulsu, obronionej piłki przez bramkarzy lub goli z szybkiego ataku. Niestety, dysponujemy dość początkującym składem, jeśli chodzi o doświadczenie w Superlidze - analizował po meczu Smolarczyk, trener KPR-u.
Oprócz Kiepulskiego i Janiszewskiego, z bardzo dobrej strony pokazał się Piotr Adamczak. Rozgrywający nie pomylił się ani razu w sześciu rzutach. - W przerwie przed drugą połową meczu powiedzieliśmy sobie, że musimy zagrać konsekwentnie i twardo w obronie. I tak się stało, czego dowodem jest strata tylko 20 bramek w spotkaniu - ocenił.
Meblarze następne spotkanie rozegrają z beniaminkiem z Kalisza. KPR podejmie Wybrzeże Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Tak się zdobywa uznanie! Efektowne "wrzutki" Wybrzeża Gdańsk