PGNiG Superliga: wielka wygrana mielczan. Spójnia straciła niemal pewne punkty

Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / Na zdjęciu: Paweł Wilk
Materiały prasowe / KS AZOTY PUŁAWY / Na zdjęciu: Paweł Wilk

Spójnia Gdynia prezentuje się w lidze z pewnością lepiej niż wyglądają jej wyniki. W piątek prowadziła ze Stalą Mielec nawet różnicą sześciu bramek, by ostatecznie przegrać 31:35.

Beniaminek - szczególnie taki, który przed sezonem nie dokonał wielu spektakularnych wzmocnień musi zapłacić frycowe. Debiutanci z Gdyni pokazują jednak z każdym miesiącem, że potrafią walczyć z rywalami. Brakuje im jednak ciągle wyrachowania, które skutkowałoby zdobytymi punktami.

W piątek Spójnia mierzyła się ze Stalą Mielec i od pierwszych minut potrafiła zaskoczyć siebie, rywala oraz nielicznie zgromadzoną publiczność. Mielczanie nie mieli nic do powiedzenia i gdy dwa razy z rzędu trafił Rafał Jamioł, w 9. minucie było już 7:2!

Mijały kolejne minuty, a spotkanie nie zmieniało swojego oblicza. Drużyna Marcina Markuszewskiego potrafiła wyjść nawet na sześciobramkowe prowadzenie i nagle zaczęła popełniać coraz więcej błędów, które wykorzystywali bardziej ograni na poziomie superligowym rywale. Przewaga gospodarzy spadała w zatrważającym tempie.

W końcu, gdy na trzy minuty przed przerwą trafił Jakub Ćwięka, na trzy minuty przed przerwą na tablicy wyników był remis 14:14. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się rezultatem 16:15. Przed drugą połową zapowiadały się więc olbrzymie emocje.

ZOBACZ WIDEO: Barcelona śrubuje rekord! 130. kolejna wygrana Katalończyków w lidze!

Przerwę lepiej przepracowali jednak gospodarze, którzy ponownie zaczęli budować swoją przewagę. Kiedy w 37. minucie trafił Maciej Marszałek, Spójnia prowadziła już 22:17 i wydawało się, że tym razem tego nie wypuści szczególnie, że przez długi czas Stal nie potrafiła mocno zmniejszyć straty. Jeszcze na 11 minut przed końcem było 29:25.

Sama końcówka wyglądała jednak znakomicie w wykonaniu mielczan, którzy nie poddali się w beznadziejnej sytuacji. Wręcz przeciwnie, w przeciwieństwie do gospodarzy grali bardzo skutecznie. W samej końcówce Spójnia grała bez Kamila Pedryca, który został ukarany czerwoną kartką. Gospodarze wycofali bramkarza i dwukrotnie Stal rzuciła do pustej bramki.

Michał Chodara wyrównał w ten sposób na pięć minut przed końcem, a Spójnia nie potrafiła się już podnieść. Do ostatnich minut gospodarze potrafili śrubować swoją przewagę, by ostatecznie zwyciężyć 35:31 po rzucie Rudolfa  Cuzicia.

Spójnia Gdynia - SPR Stal Mielec 31:35 (16:15)

Spójnia: Głębocki, Zimakowski, Michalczuk - Kamyszek 8, Rychlewski 8, Kyrylenko 5, Jamioł 3, Marszałek 3, Brukwicki 2, K.Pedryc 1, P.Pedryc 1 oraz Krawczenko.
Karne: 2/3.
Kary: 12 min. (K.Pedryc 6 min. - cz.k., Kamyszek, Rychlewski, Krawczenko - po 2 min.).

SPR Stal: Lipka, Wiśniewski - Wilk 8, Ćwięka 6, Janyst 5, Cuzic 4, Mochocki 3, Krupa 2, Sarajlić 2, Wojkowski 2, Chodara 1, Kawka 1, Wypych 1 oraz Krępa, Skuciński, Kłoda.
Karne: 4/4.
Kary: 12 min. (Kłoda 6 min. - cz.k., Wojkowski, Mochocki, Janyst - po 2 min.

Sędziowie: Jerlecki, Łabuń.
Delegat ZPRP: Zbigniew Czapla.

Widzów: 150.

Źródło artykułu: