PGNiG Superliga: PGE VIVE blisko pięćdziesiątki w Gdyni

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Paweł Janczyk / Na zdjęciu: Mateusz Jachlewski
Newspix / Paweł Janczyk / Na zdjęciu: Mateusz Jachlewski
zdjęcie autora artykułu

Szczypiorniści PGE VIVE Kielce jak najbardziej poważnie podeszli do meczu w Gdyni. Ostatecznie pokonali Spójnię 46:27 pokazując efektowną piłkę ręczną. Dla gospodarzy starcie z takim rywalem było przede wszystkim świetną przygodą.

Już przed meczem było jasne, że każdy inny wynik niż wysokie zwycięstwo PGE VIVE Kielce będzie niespodzianką. Od samego początku drużyna Tałanta Dujszebajewa pokazywała, że nie przyjechała do Trójmiasta na wycieczkę tylko po to, by śrubować wynik.

Kielczanie wyszli już w 5. minucie na prowadzenie 4:1, a następnie tylko powiększała przewagę. Spójnia nie mogła sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę, bo błyskawicznie na bramki zamieniali je rywale. Doskonale spisywał się Manuel Strlek, który już po kwadransie gry miał na swoim koncie siedem trafień. Gdy chwilę później trafił Alex Dujshebaev, było już 5:14.

PGE VIVE postawiło na atak i było nawet możliwe, że pierwszą połowę mistrzowie Polski zakończą z doskonałą średnią jednej bramki na minutę. To się nie udało, jednak rezultat 12:27 musi budzić olbrzymi respekt, niezależnie od możliwości rywala.

Nieoczekiwanie drugą połowę dobrze zaczęli zawodnicy Spójni Gdynia. Beniaminek PGNiG Superligi w ciągu pierwszych sześciu minut rzucił pięć bramek i po trafieniu Kamila Pedryca, zespół Marcina Markuszewskiego zmniejszył stratę do trzynastu bramek. Z pewnością gdyński zespół grał dużo równiej, a ponadto gościom nie pomagali bramkarze. Filip Ivić i Miłosz Wałach nie bronili na dobrym procencie.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Zapora nie do przejścia. Popis Sandra Spa Pogoni Szczecin

W samej końcówce PGE Vive, które uspokoiło grę, wyszło na dwudziestobramkowe prowadzenie Ostatecznie mecz zakończył się rezultatem 27:46 i jak widać po wyniku, obie drużyny przede wszystkim skupiły się na ataku. Mecz z takim rywalem, jak przed jego rozpoczęciem mówił Robert Kamyszek był przede wszystkim nagrodą dla gospodarzy za udany ubiegły sezon. PGE VIVE zgodnie z oczekiwaniami wzbogaciło się o kolejne punkty.

Spójnia Gdynia - PGE VIVE Kielce 27:46 (12:27) Spójnia: Zimakowski, Głębocki, Michalczuk - Kamyszek 9, K.Pedryc 5, Rychlewski 5, Kyrylenko 3, Jamioł 2, Marszałek 1, Ćwikliński 1, P.Pedryc 1 oraz Brukwicki, Dworaczek. Karne: 3/3. Kary: 2 min. (Jamioł 2 min.).

PGE VIVE: Ivić, Wałach - Strlek 8, Jurkiewicz 7, Djukić 5, Dujszebajew 5, Kus 5, Mamić 5, Janz 3, Lijewski 3, Aguinagalde 2, Bombac 2, Jurecki 1 oraz Zorman. Karne: 5/5. Kary: 6 min. (Mamić 4 min., Dujszebajew 2 min.).

Sędziowie: D. Mroczkowski, J. Mroczkowski. Delegat ZPRP: Ryszard Matuszewski.

Widzów: 480.

Źródło artykułu:
Czy mecz z PGE VIVE mimo wysokiej porażki wpłynie pozytywnie na grę gdynian?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
avatar
pan.artur
29.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z całym szacunkiem dla gdynian, ale nie przystoi Vive strata tylu bramek. PSG w meczu niedzielnym rzuca 30-ści i wygrywa do 29-ciu a tu "szejkowie" z Pomorza zdobywają ich 27. No naprawdę, bram Czytaj całość