Puławianie nie najlepiej rozpoczęli zawody w Szczecinie. Sandra Spa Pogoń po kilku minutach prowadziła już 4:0. Jak przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty Mateusz Seroka, jego drużynie takie sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. - Może za luźno podeszliśmy do tego meczu. Wydawało nam się, że wyjdziemy na parkiet, a przeciwnicy się "położą" przed nami i lekko wygramy to spotkanie. A wyszło zupełnie inaczej.
- Zawiodła nasza koncentracja. Musimy to wyeliminować w dalszych meczach, żeby tak się nie zdarzało i od początku grać swoją piłkę ręczną. Tak, jak zagraliśmy to w drugiej połowie - dodał skrzydłowy.
Ostatecznie KS Azoty zeszły do szatni z trzybramkowym zapasem (17:14), ale z tego wyniku nikt nie był zadowolony. W szatni gości wrzało. - Tak, było. Padło kilka gorzkich słów. Powiedzieliśmy sobie, co musimy jeszcze poprawić. Widocznie to poskutkowało, gdyż udało nam się wygrać wysoką różnicą bramek - przyznał.
Seroka wspomniał także znakomity tego dnia występ Piotra Jarosiewicza. Młodszy skrzydłowy brylował w ofensywie, ale i w obronie udawało mu się wyczuwać intencje zawodników ze Szczecina. - Dostaje szansę gry właśnie w takich meczach, żeby jak najwięcej czasu spędzał na parkiecie i miał możliwość ogrania w Superlidze, gdyż jest to jego pierwszy sezon. Mam nadzieję, że będzie dostawał ich jak najwięcej, by mógł się rozwijać - podsumował jego występ.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: hit dla Azotów. Genialny gol Iso Sluijtersa