W Wiśle mieli Adama Wiśniewskiego, w Kielcach symbolami zostali Mateusz Jachlewski i Karol Bielecki. A mówiąc Chrobry, myślisz Marek Świtała. Lewoskrzydłowy zadomowił się w zespole, spędził tam 16 lat, z krótką przerwą na występy w Zagłębiu Lubin. Z obecnej kadry tylko Świtała sięgał po jedyny medal w historii klubu. W sezonie 2005/06, m.in. razem z braćmi Jureckimi, wywalczył srebro mistrzostw Polski, potem grał w ćwierćfinale Challenge Cup.
Po zakończeniu rozgrywek 37-latek rozstanie się z Chrobrym. Kontrakt Świtały przestanie obowiązywać po sezonie 2017/18. - Taka jest decyzja klubu. Postawiono na odmładzanie składu - wyjaśnia. Na jego pozycji pozostanie Rafał Biegaj, wsparty nabytkiem z I ligi.
Na pożegnanie z parkietem jeszcze przyjdzie czas. Świtała, choć w środowisku krążyły takie plotki, nie zamierza przechodzić na sportową emeryturę. - Zdrowie dopisuje. Jakby zgłosił się zespół z Superligi, to nawet rozważyłbym propozycję. Na razie dostałem oferty z pierwszej ligi - mówi legenda Chrobrego.
Przed ponad dekadę Świtała utrzymywał się w czołówce polskich skrzydłowych. Do wirtuozów nie należał, ale potrafił rzucić bramkę "z niczego". Radził sobie pod presją, trafiał z wymagających pozycji, zasuwał na całej długości boiska, harował w obronie. Na jego koncie 1097 goli dla Chrobrego oraz 58 bramek w barwach Zagłębia. Na tyle dobrze czuł się w Głogowie, że nie skusiły go silniejsze polskie drużyny, do skutku nie doszedł zagraniczny wyjazd.
- Dostałem kilka ciekawych propozycji z lepszych klubów. Związałem się z Głogowem i nie za bardzo chciałem wyjeżdżać. Za czasów występów w europejskich pucharach odzywali się Chorwaci, z którymi wtedy graliśmy (Perutnina Pipo Cakovec - przyp. red.). Przywieźli mi nawet kontrakt na spotkanie rewanżowe, ale nie zdecydowałem się z powodów osobistych - tłumaczy.
Świtała, pomimo tylu lat na najwyższym poziomie, nie doczekał się powołania do kadry. W jego najlepszych czasach lewe skrzydło obsadzali Mateusz Jachlewski i Tomasz Tłuczyński, ale weteran z Chrobrego nie ma do nikogo żalu. - Akurat tak potoczyły się moje losy, że trafiłem na bardzo trudnych konkurentów - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Magik Dean Bombac! Takie gole możemy oglądać bez końca