Gospodarze przystępowali do meczu wiedząc, że będzie to ich ostatnie spotkanie w sezonie 2017/2018 w PGNiG Superlidze Mężczyzn. Szansę na poprawie swojej pozycji miał jeszcze Piotrkowianin, ale z uwagi, że trzy punkty zgarnęło Wybrzeże Gdańsk, także dla nich oznaczało to pożegnanie z rozgrywkami. Pytaniem bez odpowiedzi pozostawało już tylko to, czy Portowcy zajmą miejsce 6., czy pozostaną na 7. w grupie pomarańczowej.
Uczciwie trzeba przyznać, że po żadnym z zespołów nie było widać, że to ich ostatnia batalia w tym sezonie. Nie brakowało błędów indywidualnych poszczególnych zawodników, ale nikt tutaj nie zamierzał specjalnie odpuszczać. Zarówno trener miejscowych, Piotr Frelek, jak i przyjezdnych, Dmytro Zinczuk, często rotowali składem. Zresztą całkiem słusznie. Miejscowi dużo piłek starali się kierować na koło. Arkadiusz Bosy nie trafiał jednak z taką skutecznością, do jakiej przyzwyczaił swoich kibiców.
Gospodarze lepiej prezentowali się na prawym rozegraniu, na którym sporo rzutów oddawali: Mateusz Zaremba oraz jego zmiennik, Wojciech Matuszak. Także Piotrkowianin miał w tym meczu coś do powiedzenia. Prym wśród gości z województwa łódzkiego wiódł, wybrany na gracza miesiąca marca, Piotr Swat. Jego udziałem, jako finalizującego akcję, padła ostatnia bramka przed przerwą. Piotrkowianie zagrali ją wręcz koncertowo. Ze środka poszło podanie na prawe skrzydło, a potem na lewe. Sebastian Zapora, który zaliczył wcześniej kilka niezłych interwencji, tym razem został totalnie zmylony.
Po zmianie stron widowisko nie straciło na atrakcyjności. Lepiej zaczęło się jednak dla gości z Piotrkowa Trybunalskiego. Przypominać o sobie zaczął Szymon Woynowski. Szukał sytuacji, a jak tylko się to udało, bombardował bramkę Portowców. Ostatecznie całe zawody skończył z bilansem 6 trafień. Jedynym zarzutem, który można skierować pod jego adresem była akcja z ostatnich 15 sekund zawodów. O czas poprosił Zinczuk. To właśnie rozgrywający miał zakończyć mecz w regulaminowym czasie. Niestety, fatalnie przestrzelił.
Mecz miał swoje zwroty. Na 5 minut przed końcową syreną bliżej kompletu "oczek" znowu byli szczecinianie. Pogoń można było pochwalić za to, jak radziła sobie w grze jednego lub nawet dwóch zawodników mniej. Tak było m.in. w 50. minucie rywalizacji. Błąd popełnił Adam Wąsowski, który zbyt szybko wbiegł na parkiet, mimo że karę odsiadywał jeszcze Jakub Radosz. Gospodarze stracili wówczas tylko jedną bramkę, sami dokładając trafienie. Ostatecznie zakończyło się remisem, piątym w tym sezonie zarówno w przypadku Pogoni, jak i Piotrkowianina.
Lepiej rzuty z 7 metrów wykonywali miejscowi, którzy ani razu nie spudłowali. Zawiódł jedynie Mateusz Kaźmierczak. Zatrzymał go Zapora. Trzy punkty zostały w Grodzie Gryfa, ale dla Portowców i tak oznaczało to zakończenie rozgrywek na ostatniej pozycji w tabeli grupy pomarańczowej.
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 25:25 k. 5:4 (12:13)
Sandra SPA Pogoń: Teterycz, Bartosik, Zapora - Radosz 1, Wąsowski, Bereżny, Krupa 1, Bosy 6, Biernacki 6, Jońca, Jedziniak 1, Krysiak 1 (1/2), Matuszak 2, Zaremba 7, Gryszka, Fedeńczak
Karne: 1/2
Kary: 8 min. (Wąsowski - 4 min., Radosz, Zaremba - 2 min.)
Piotrkowianin Piotrków Trybunalski: Procho, Pyrka, Schodowski - Urbański, Woynowski 6, Iskra 1, Kaźmierczak, Swat 8 (2/3), Góralski, Surosz 4, Andreou 1, Pożarek 3, Tórz 1 (1/1), Pacześny, Rutkowski 1
Karne: 3/4
Kary: 8 min. (Andreou - 4 min., Pacześny, Rutkowski - 2 min.)
Sędziowie: Gratunik (Zielona Góra), Wołowicz (Wtórek)
Widzów: 400
ZOBACZ WIDEO Kapitalny powrót Sevilli! Pomógł piękny gol Stevena N'Zonziego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]