Liga Mistrzów: wymiana ognia. Pasjonujący ćwierćfinał we Flensburgu

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Rasmus Lauge Schmidt
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: Rasmus Lauge Schmidt

Multum efektownych bramek, wysokie tempo, zwroty akcji. Mecz godny ćwierćfinału Ligi Mistrzów. We Flensburgu gospodarze zremisowali z Montpellier 28:28.

Pół podstawowej siódemki reprezentacji Francji, spektakularny i ekstrawagancki Diego Simonet na środku, wprawiony w bojach Vid Kavticnik. Niby wszyscy wiedzieli, że Montpellier dysponuje potężną siłą rażenia z każdego sektora, ale ich wyczyny z niewiadomych przyczyn zdumiewały. Sukces z VIVE i tegoroczny zwycięski dwumecz z Barceloną zmienił optykę. To liderowi ligi francuskiej przyznawano więcej szans w ćwierćfinale z Flensburgiem.

Wikingowie do ćwierćfinału weszli po cichu. Zmierzyli się z IFK Kristianstad, awansowali bez wielkich przygód i to, co najlepsze, zachowali na mecz z Montpellier. Rasmus Lauge Schmidt wchodził na szósty metr i lawirował między obrońcami albo bez ceregieli detonował bombę z dystansu. Razem z Jimem Gottfridssonem rozciągali grę do skrzydeł do Lasse Svana Hansena. Tym razem bardzo chimerycznego. Duńczyk zepsuł trzy rzuty, potem popisywał się technicznymi majstersztykami.

Montpellier bazowało na kreatywności Simoneta. Argentyńczyk regulował tempo, kilkoma rzutami z dystansu otworzył drogę do kołowego i korzystał z Ludovika Fabregasa. Obrotowy siedem razy pokonał świetnie dysponowanego Mattiasa Anderssona, wywalczył prawie pół tuzina karnych, na które zęby ostrzył Kavticnik. Francuski zespół grał bardzo cierpliwie, aż do wypracowania najlepszej pozycji. Jonas Truchanovicius imponował dynamiką, co przy jego wzroście (203 cm) jest raczej rzadkością. Litwin udowadniał, że pomimo wzrostu może równie dobrze radzić sobie na zwodzie, do tego tyrał na środku obrony.

Lepszy finisz zapewnił Flensburgowi minimalne prowadzenie do przerwy. Po powrocie odgryzło się Montpellier, wygrywało 23:20. I tak na okrągło. Kilka interwencji Vincenta Gerarda i szybkie wyjścia, po chwili agresywniejsza obrona Wikingów i odrabianie strat. Wymiana ognia trwała cały mecz.

ZOBACZ WIDEO Niesamowita seria Barcelony dobiegła końca!

Jeśli ktoś może żałować końcowego rozstrzygnięcia, to tylko Montpellier. Po przechwycie, przy wyniku 28:27, goście wyszli w kontrze trzech na jednego. Kavticnik w niewiarygodny sposób spartolił okazję i po chwili Marius Steinhauser doprowadził do remisu. A mogło być jeszcze gorzej, bo w ostatniej akcji nie popisał się Truchanovicius. Remis jest chyba najsprawiedliwszym wynikiem. W rewanżu będą leciały iskry.

Liga Mistrzów, ćwierćfinał (1. mecz):

SG Flensburg-Handewitt - Montpellier HB 28:28 (17:15)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Rasmus Lauge Schmidt, Hampus Wanne, Lasse Svan - po 5, Holger Glandorf 4; dla Montpellier - Ludovic Fabregas 7, Jonas Truchanovicius, Vid Kavticnik - po 6

Komentarze (3)
avatar
MS_
18.04.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Myślałem, że Flensburg minimalnie wygra to spotkanie, ale w sumie remis nie jest żadną wielką niespodzianką. Montpellier świetnie sobie poczyna w tym sezonie. Dodatkowo francuskie zespoły niesa Czytaj całość
Ryszard Kurant
18.04.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz