Na czwarty występ w Final Four Ligi Mistrzów i drugi w historii tytuł żółto-biało-niebiescy będą musieli czekać co najmniej rok. Zamiast nich, w Kolonii zagrają zawodnicy z Paryża. Francuzi w Hali Legionów pokonali kielczan aż sześcioma trafieniami, a na własnym terenie odnieśli trzybramkowe zwycięstwo (34:28, 35:32).
Mistrzowie Polski zapowiadali przed rewanżem, że wierzą w zwycięstwo i awans i faktycznie było to widać w ich postawie na początku spotkania. Szczypiorniści Tałanta Dujszebajewa szybko rzucili się do ataku i kibice mogli mieć nadzieje, że ich drużyna zdoła odrobić straty. Tak się jednak nie stało - paryżanie nie pozwolili przeciwnikom na rozkręcenie się i szybko doprowadzili do remisu.
- Wydaje mi się, że dobrze było widać, jak byliśmy nastawieni do tego meczu. Każdy chciał dać z siebie sto procent. W pierwszych dziesięciu minutach wyszliśmy na trzybramkową przewagę i to obudziło pewne możliwości, bo udało nam się odrobić część strat i zbliżyliśmy się do rywali. Niestety to było za mało, my nie trafialiśmy, a oni to robili. Mieli twardą obronę, bramkarz odbił swoje, doszły kontrataki - podsumował Sławomir Szmal.
W bramce PGE VIVE Szmal bronił razem z Filip Iviciem. To jednak nie było najlepszy występ kieleckich golkiperów - w sumie mieli jedynie 16 proc. skuteczności - dwukrotnie mniej niż ich rywale. - Chciałbym wyłapać tych piłek zdecydowanie więcej, to na pewno by nam pomogło, ale ponownie to nie był mój dzień - powiedział najbardziej doświadczony gracz w szeregach żółto-biało-niebieskich.
Kielczanie ambitnie walczyli do ostatnich minut pojedynku. W drugiej połowie znów udało im się odskoczyć, ale ci paryżanie spokojnie kontrolowali wynik.
- PSG to drużyna, która bardzo dobrze zaczyna, gra praktycznie jedną siódemką i z biegiem spotkania to zwykle oni tracą siłę, dlatego później znów udało nam się do nich zbliżyć, ale i tak pokazali swoją moc. To jeden z faworytów to zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Zrobiliśmy wszystko, by z nimi powalczyć. Dziękuję chłopakom, bo było widać, że każdy dał z siebie maksa, nie tylko w tym starciu. Po prostu to było za mało na tę drużynę - stwierdził bramkarz.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: cztery miesiące po porodzie. Kurnikowa zachwyca formą