SPR blisko kolejnego tytułu
Przed pierwszym meczem finałowym ekstraklasy kobiet trener SPR-u Asseco BS Lublin, Edward Jankowski uważał, że Interferie Zagłębie Lubin nastawi się na pierwszy pojedynek. Dlatego też uczulał na to swoje zawodniczki. I Lublinianki rozpoczęły bardzo dobrze. Szybko objęły prowadzenie 3:0. Przez blisko 20 minut gospodynie kontrolowały przebieg meczu, prowadząc 2-3 bramkami. W 25 minucie podopieczne Bożeny Karkut zdołały doprowadzić do wyniku 9:9 i wydawało się, że w dalszej części będą one w stanie nawiązać walkę z SPR-em. Nic takiego nie miało jednak miejsca, ponieważ gospodynie ponownie przyspieszyły i na przerwę zeszły, prowadząc 15:11. Drugą połowę ponownie lepiej rozpoczęły zawodniczki SPR-u, które grając bardzo spokojnie, pewnie zmierzały do wygranej. W 45 minucie było 23:17 i zdawało się, że emocje się skończyły. 6 minut później Zagłębie doprowadziło do wyniki 22:24. Na więcej nie było go już jednak stać. Ostatecznie gospodynie wygrały 30:25 i w finałowej rywalizacji objęły prowadzenie 1-0. Najskuteczniejszymi zawodniczkami mistrzyń Polski były Sabina Włodek i Kristina Repelewska, które rzuciły po 6 bramek. Ta druga zawodniczka została również uznana najlepszą zawodniczką w drużynie SPR-u. U gości po cztery celne trafienia zanotowały Agnieszka Jochymek, Joanna Obrusiewicz i Elżbieta Olszewska, uznana najlepszą zawodniczką Zagłębia.
Drugi mecz rozpoczął się zupełnie inaczej. To lubinianki objęły prowadzenie 2:0. Wydawało się więc, że będą w stanie tego dnia podjąć wyrównaną walkę. Ta trwała jednak tylko do 10 minuty kiedy to gospodynie przyspieszyły, wypracowując sobie bezpieczną przewagę, wynoszącą w 15 minucie 4 bramki (8:4). Do przerwy różnica pomiędzy oboma zespołami zwiększyła się i SPR schodził na nią prowadząc 15:8. Druga połowa nie przyniosła wielkich emocji. Podopieczne Edwarda Jankowskiego grały spokojnie, nie pozwalając przeciwniczkom na zbyt wiele. Co prawda zdarzył im się przestój, jednak nie miało to wpływu na końcowy rezultat. Mistrzynie Polski wygrały 26:20 i w finale prowadzą już 2-0. W niedzielnym meczu najskuteczniejszymi zawodniczkami spotkania ponownie były Sabina Włodek i Kristina Repelewska, które rzuciły po sześć bramek. Tyle samo celnych trafień dla podopiecznych Bożeny Karkut zanotowała Monika Gunia. Najlepszymi zawodniczkami obu ekip uznano Kristinę Repelewską i Karolinę Semeniuk. W sobotę trzecie spotkanie finałowe. By myśleć o przedłużeniu swoich szans, zawodniczki Zagłębia muszą zdecydowanie lepiej zagrać w obronie. W ataku natomiast potrzeba im więcej rzutów z drugiej linii co ułatwi grę skrzydłowych i kołowych, które nie były wielkim zagrożeniem dla przeciwniczek. Jeśli tak się nie stanie, będzie to bardzo szybki finał.
Piotrcovia o krok od medalu
W pierwszym meczu o 3 miejsce tak Piotrcovia, jak i Łączpol pokazały dwa zupełnie różne oblicza. Początek to bardzo dobra gra podopiecznych Jerzego Cieplińskiego, które szybko objęły prowadzenie 7:3. Przewaga gości utrzymywała się przez długi czas. Dopiero w końcówce piotrkowianki zdołały doprowadzić do remisu, a chwilę później uzyskać przewagę, która pozwoliła zejść im na przerwę z dwubramkową zaliczką (14:12). Drugą połowę ponownie lepiej rozpoczęły przyjezdne. Podopieczne Janusza Szymczyka wyglądały jak by znowu chciały zafundować kibicom nerwową końcówkę. Pozwoliły one odskoczyć gdyniankom nawet na 4 bramki (15:19 w 40 minucie). Na tym skończyła się dobra passa zawodniczek gości. Piotrkowianki zaczęły grać lepiej, niwelując stratę do przeciwniczek. Na niecałe 10 minut przed końcem kibice gospodyń mogli być wreszcie zadowoleni z wyniku bowiem ich drużyna objęła prowadzenie, którego nie oddała już do końca, odnosząc wymęczone, ale jakże ważne zwycięstwo 27:25. 9 bramek dla Piotrcovii rzuciła Kinga Polenz. Ośmiokrotnie bramkarkę przeciwniczek pokonywała .
Zupełnie inny przebieg miało drugie spotkanie w Piotrkowie Trybunalskim. Gospodynie bowiem już od początku narzuciły swój styl gry. W 10 minucie było 4:3, a już dziesięt minut później aż 10:3. Łączpol zupełnie nie przypominał zespołu z soboty. Podopieczne Jerzego Cieplińskiego raziły nieskutecznością. Do przerwy zdołały trochę zniwelować stratę, jednak nadal to piotrkowianki prowadziły 12:7. Po zmianie stron ciągle ton grze nadawały podopieczne Janusza Szymczyka. Na 5 minut przed końcem utrzymywała się przewaga z pierwszej części meczu. Piotrcovia prowadziła 20:15. Ostatecznie gdynianki uległy 19:22 i jedyne z czego mogą być zadowolone to wynik. Najskuteczniejszą zawodniczką gospodyń była Sylwia Lisewska, która rzuciła 6 bramek. Osiem celnych trafień dla Łączpolu zanotowała Monika Stachowska. Zawodniczki gości nie wykorzystały w sobotę szansy na zwycięstwo co zemściło się w niedzielę. Teraz czeka je bardzo ciężka przeprawa we własnej hali. Na pewno są w stanie raz zwyciężyć, choć ostatnie spotkania pokazały jak wielkie znaczenie w walce o medale ma doświadczenie, którego im jeszcze trochę brakuje.
Nieudana końcówka sezonu Politechniki, udane pożegnanie Krzysztofa Przybylskiego
Źle zakończył się sezon dla Politechniki Koszalińskiej. W niedzielę przegrała ona finał Pucharu Polski. We wtorek co prawda wygrała mecz w Rudzie Śląskiej, jednak w decydującym o zajęciu 5 miejsce spotkaniu, uległy we własnej hali 22:27. Pierwsza połowa nie zapowiadała takiej katastrofy bowiem podopieczne Waldemara Szafulskiego wygrały ją 11:10. W drugiej części stało się coś, czego nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści wśród kibiców gospodyń. Zgoda niespodziewanie zaczęła wypracowywać sobie przewagę. Akademiczki starały się im przeciwstawić, jednak w ich grze widać było zrezygnowanie spowodowane nieudanym sezonem. Ostatecznie podopieczne Krzysztofa Przybylskiego wygrały pięcioma bramkami (27:22) i zajęły 5 miejsce. Najwięcej bramek dla zwyciężczyń, pięć, rzuciła Katarzyna Gleń. Dla Politechniki cztery celne trafienia zanotowała Joanna Dworaczyk. Meczem tym swoją przygodę ze Zgodą Ruda Śląska zakończył Krzysztof Przybylski, który od tego momentu skupić ma się jedynie na pracy w kadrze.
Start Elbląg siódmy, koniec Carlosa-Astol Jelenia Góra
W ostatni weekend Start Elbląg, po dość słabej grze, pokonał 30:27 na wyjeździe Carlos-Astol Jelenia Góra znacznie przybliżając się do zajęcia siódmego miejsca na koniec sezonu 2008/2009. U siebie podopieczne Andrzeja Drużkowskiego miały postawić ”kropkę nad i”. Tak też się stało. Pierwsza część spotkania była w miarę wyrównana. Jeleniogórzanki przez chwilę nawet prowadziły, jednak gospodyń to nie wybiło z rytmu i w końcówce uzyskały minimalną przewagę, która po 30 minutach wynosiła 2 bramki (13:11). Druga połowa była już bardzo jednostronna. Gospodynie w pełni zdominowały mecz, nie pozwalając przeciwniczkom w zasadzie na nic. W 45 minucie prowadziły już 26:16 i pytaniem jakie zadawali sobie kibice w Elblągu, było to jaką różnicą zakończy się to spotkanie. Ostatecznie Start wygrał 35:22 i zajął 7 miejsce. Najskuteczniejszą zawodniczką gospodyń była Anna Lisowska, która rzuciła 9 bramek. Sześć celnych trafień dla podopiecznych Zdzisława Wąsa zanotowała Sabina Kobzar. Dla zawodniczek Carlosa-Astol był to ostatni mecz w barwach tego klubu. Od przyszłego sezonu w ekstraklasie występować ma bowiem nowy podmiot, KPR Jelenia Góra.
KSS Kielce lepszy od wicemistrzyń Polski
W sobotę rozegrane zostało także pierwsze spotkanie o miejsce w ekstraklasie. Na przeciw siebie stanęły pierwszoligowy KSS Kielce oraz AZS AWFiS Gdańsk, który zajął 10 miejsce w ekstraklasie. Mecz lepiej rozpoczęły gospodynie, które grały bez respektu dla przeciwnika. Po 15 minutach kielczanki prowadziły już trzema bramkami (5:2). Później to jednak podopieczne Ireneusza Rudkowskiego doszły do głosu i na przerwę obie ekipy schodziły mając na koncie po 12 goli. Po zmianie stron początkowo nadal prowadziły akademiczki. Podopieczne Mariana Siewruka nie poddały się jednak i tuż przed końcem spotkania doprowadziły do remisu po 23 a w ostatnich minutach przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść, zwyciężając 25:23. Do wygranej poprowadziła KSS zdobywczyni 13 bramek, Edyta Szymańska. Dla drużyny z Trójmiasta 12 celnych trafień zanotowała Aleksandra Jędrzejczyk. Rewanż odbędzie się w sobotę w Gdańsku. Wydaje się, że dwie bramki to przewaga, którą akademiczki są w stanie zniwelować, utrzymując się tym samym w ekstraklasie. Ważną jednak sprawą będzie opanowanie nerwów. Jeśli to się uda w przyszłym sezonie ponownie zobaczymy je w ekstraklasie.
WYNIKI:
FINAŁ
SPR Asseco BS Lublin - Interferie Zagłębie Lubin 30:25 (15:11) i 26:20 (15:8)
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 2-0 dla SPR-u.
O 3 MIEJSCE
Piotrcovia Piotrków Trybunalski - Łączpol Gdynia 27:25 (14:12) i 22:19 (12:7)
Stan rywalizacji (do 3 zwycięstw): 2-0 dla Piotrcovii.
O 5 MIEJSCE
Politechnika Koszalińska - Zgoda Ruda Śląska 22:27 (11:10)
Pierwszy mecz: 25:24 dla Politechniki.
Zgoda Ruda Śląska zajęła 5. miejsce.
O 7 MIEJSCE
Start Elbląg - Carlos-Astol Jelenia Góra 35:22 (13:11)
Pierwszy mecz: 30:27 dla Startu.
Start Elbląg zajął 7. miejsce.
BARAŻ O MIEJSCE W EKSTRAKLASIE
KSS Kielce - AZS AWFiS Gdańsk 25:23 (12:12)