PGNiG Superliga: niespodzianki nie było. Azoty Puławy z czwartym brązem z rzędu

Azoty Puławy dopięły swego i w spotkaniu rewanżowym ograły we własnej hali Gwardię Opole 31:26. Tym samym po raz czwarty z rzędu ekipa z Lubelszczyzny sięgnęła po brązowe medale mistrzostw Polski.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
szczypiorniści zespołu KS Azoty Puławy WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: szczypiorniści zespołu KS Azoty Puławy
Bardzo duża temperatura wyraźnie dawała się we znaki obu drużynom. Trudno było oddychać kibicom, a co dopiero samym zawodnikom. Mały obiekt w Puławach nikomu zatem nie pomagał. Nie brakowało jednak zwrotów akcji, pięknych rzutów, ale i prostych błędów. Pewnie, gdyby lepszą skuteczność zachowali przyjezdni, emocji mielibyśmy ciut więcej.

Ale KS Azoty wiedziały, o co grają. Bardzo szybko starali się udowodnić rywalom, że to oni będą tutaj rozdawać karty. Długo zupełnie niewidoczny był na prawym rozegraniu Marko Panić. W 16. minucie oddał jednak taki rzut, po którym ręce same składały się do oklasków. Wcześniej swoje nieprzeciętne umiejętności techniczne pokazał z kolei na prawym skrzydle Patryk Mauer. Otrzymał piłkę, po czym piękną wkrętką przerzucił bezradnego Wadima Bogdanowa. Trzeba jednak oddać temu bramkarzowi, że w pierwszej połowie zrobił swoje.

Gwardia chyba trochę szybciej męczyła się w tym spotkaniu. W 18. minucie musiała grać aż dwóch zawodników mniej. Najpierw rywala przy rzucie faulował Mateusz Jankowski, a dosłownie chwilę później błąd popełnił Karol Siwak, który przytrzymał Panicia. Goście stracili w tym czasie dwie bramki. Ciężar brał na siebie Przemysław Zadura, ale i z niego siły szybko odpływały. Im dłużej trwało to spotkanie, tym coraz więcej błędów popełniali opolanie. Rafał Kuptel starał się reagować. Pośrednio swój cel osiągnął. Po trzydziestu minutach Gwardia wciąż była w grze o medal.

Tuż po zmianie stron opolanie doskoczyli na jedną bramkę. Pojawiła się nadzieja, która jednak szybko zaczęła gasnąć. Trafił w tamtym czasie Kamil Mokrzki. Azoty miały w tym meczu zdecydowanie więcej argumentów. O ile wcześniej Adam Skrabania nie otrzymywał tak wielu podań po swojej stronie, tak potem Nikola Prce co chwilę dostrzegał kolegę. Nie tylko skrzydło działało niczym karabin maszynowy. Raz po raz na kole popisywał się jeden z najbardziej doświadczonych, Bartosz Jurecki. Spotkanie zakończył z siedmioma trafieniami.

Fragment zawodów tuż przed ostatnim kwadransem okazał się decydujący. Sił gościom do skutecznej pogoni brakowało. Wynik starał się jeszcze trzymać Siwak, czy też Jankowski. To była jednak kropla w morzu potrzeb. Dobrze interweniującego Bogdanowa zmienił Walentyn Koszowy i także on odbił kilka piłek. Sam nawet oddał rzut z własnego pola, po którym rezultat brzmiał już 30:24. Kuptel jeszcze raz poprosił o przerwę, ale wiedział, że nic w tym meczu nie uda się już wskórać.

Pierwszy mecz o brąz
Gwardia - Azoty 28:30

KS Azoty Puławy - KPR Gwardia Opole 31:26 (14:12)

KS Azoty: Bogdanow, Koszowy 1 - Grzelak 1, Panić 7, Gumiński 2 (1/2), Kowalczyk, Prce 2, Jurecki 7 (2/2), Masłowski 1, Podsiadło 1, Seroka 3 (1/1), Skrabania 4, Kuchczyński 2, Łyżwa, Titow.
Karne: 4/5.
Kary: 2 min. (Łyżwa).

KPR Gwardia: Malcher - Łangowski 2, Mauer 4 (1/2), Zadura 6, Lemaniak, Mokrzki 4, Dementiew, Jankowski 4, Tarcijonas 2, Klimków 1, Milewski, Siwak 3, Zarzycki.
Karne: 1/2.
Kary: 10 min. (Jankowski, Zadura - 4 min., Siwak - 2 min.).

Sędziowie: D. i J. Mroczkowscy (obaj z Sierpca).
Widzów: 800.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen przerwał wywiad z Jakubem Kochanowskim. "Świetny to za mało"
Kto najbardziej zasłużył na tytuł MVP meczu w Puławach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×