- To był dla nas dobry wieczór - zaczął na pomeczowej konferencji prasowej Tałant Dujszebajew. I kontynuował: - Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa przeciwko bardzo dobrej drużynie, jaką jest Montpellier. Mieliśmy dużo szczęścia. To był trudny mecz. Przeciwnicy grają bardzo dobrze i mają bardzo dobrych młodych graczy, to jedna z najlepszych drużyn w Europie. Teraz jednak nie mogli zagrać Diego Simonet, Jonas Truchanovicus i oczywiście Michaël Guigou, co też pomogło nam wygrać. Oba zespoły popełniły dużo błędów, ale to my zwyciężyliśmy i to jest najważniejsze.
O skali trudności niedzielnego rywala przekonywał zaś Artsiom Karalek, który przed dołączeniem do PGE VIVE Kielce miał możliwość rywalizować z tym zespołem we francuskiej lidze razem z Saint Raphael Var HB. - To jest piąty lub szósty mecz, który gram przeciwko Montpellier. Zawsze grają bardzo dobrze, w zeszłym roku wygrali wszystko, bo to świetny klub. To była dla nich piękna chwila, więc tym bardziej cieszymy się ze zwycięstwa!
Kielczanie triumfatorów poprzedniej edycji Champions League pokonali trzema trafieniami. Na wyróżnienie zasłużyli zwłaszcza Alex Dujshebaev, autor 10 bramek, oraz Vladimir Cupara, dzięki któremu kielecka bramka znów była atutem mistrzów Polski. Serb mecz zakończył z 31-procentową skutecznością obron. Szkoleniowiec PGE VIVE zwraca jednak uwagę, że we Francji ojcem sukcesu był kolektyw, nie indywidualności. W końcu mistrzom Europy bramkę rzuciło dziewięciu z jedenastu zawodników z pola mistrza Polski.
- Dziękuję Vladowi, bo zagrał dobre spotkanie. Alex miał szczęście, że chłopcy zagrali wiele zagrywek pod niego, robili mu dużo miejsca, ale oczywiście, we dwóch byli w dobrej dyspozycji. Chcę jednak podkreślić, że cały zespół pracował fantastycznie! Każdy pokazał się z najlepszej strony - cieszy się Kirgiz.
ZOBACZ WIDEO Fabian Drzyzga z uznaniem o Bartoszu Kurku: Był nie do zatrzymania
Mniej powodów do zadowolenia miał po końcowym gwizdku jego vis a vis - Patrice Canayer. Ekipa Montpellier HB zdaje się tkwić w kryzysie. To była ich czwarta porażka w pięciu ostatnich grach. - Chcę pogratulować zespołowi z Kielc i sędziom, którzy byli bardzo dobrzy. Jestem rozczarowany wynikiem, chcieliśmy wreszcie wygrać w Lidze Mistrzów. Naszą psychiką martwiłem się od początku, ale do tego graliśmy bez mobilności i agresywności - mówił bez ogródek Francuz.
Obrońcy trofeum nieco lepsze oblicze pokazali po zmianie stron. - W drugiej połowie zagraliśmy już lepiej. Musimy od nowa zbudować naszą pewność siebie. Po przerwie w pewnym stopniu to się udało, gra wyglądała lepiej, dlatego jestem optymistą co do przyszłości - podsumował Canayer.
Wtórował mu kapitan Montpellier, Valentin Porte: - Zgodzę się z trenerem, jesteśmy bardzo rozczarowani. Trzy mecze, trzy porażki, trudno nam sobie z tym poradzić. Z wyjątkiem pierwszego kwadransa, byliśmy jednak w niezłej dyspozycji. Teraz musimy zachować taką grę przez 60 minut. Jesteśmy na dobrej drodze, jeśli nadal będziemy grać w ten sposób, na pewno odniesiemy zwycięstwa.
Wiktoria kielczan została jednak okupiona zdrowiem. Ucierpieli Blaż Janc oraz Luka Cindrić. - Blaż ma podkręconą kostkę, zobaczymy, jak to będzie wyglądać dalej. We wtorek przejdzie badania, na pewno nie zagra z Piotrkowem, mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze i szybko wróci do pełni zdrowia. Luka też ma problem z kostką, ale u niego wygląda to dużo lepiej niż u Blaza - uspokaja trener Dujszebajew.
- Do północy zawodnicy mają czas na zabawę, potem do łóżek i spać, bo trzeba wracać do domu, a we wtorek grać kolejny mecz - śmieje się na koniec opiekun VIVE. To prawda, kalendarz jest dla mistrzów Polski bezlitosny. Już we wtorek kielczan czeka spotkanie z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalskim.