To miał być nowy, lepszy start. Przed obecnym sezonem Maciej Tokaj zamienił NMC Górnik Zabrze na inny śląski klub, Zagłębie Lubin. W zespole Miedziowych 24-latek miał stanowić duet na środku rozegrania z innym nowym nabytkiem, Jakubem Moryniem. Pod wodzą byłego znakomitego playmakera, Bartłomieja Jaszki, wychowanek Orlenu Wisły Płock chciał zrobić kolejny krok w swojej karierze.
Dobre złego początki
Z początku wszystko szło po myśli zawodnika, w okresie przygotowawczym Tokaj prezentował równą, wysoką formę. - Dobrze odnalazłem się w Lubinie. Filozofia gry bardzo mi odpowiada, jest dużo miejsca na grę 2 na 2, a rola środkowego w ataku pozycyjnym jest niezwykle znacząca - mówił wychowanek Nafciarzy. - W spotkaniach przed sezonem czułem, że z meczu na mecz moja postawa była coraz lepsza. Wiedziałem, że to odpowiednie miejsce dla dalszego rozwoju.
Zadowolony z postawy swojego rozgrywającego był również trener Zagłębia. - W trakcie kilku spotkań Maciej wyglądał bardzo fajnie, widać było, że dobrze wkomponował się w zespół - mówił Jaszka. - Zachowywał się jak środkowy, starał się przekazywać styl gry kolegom, a to jest bardzo ważne.
Problemy Tokaja zaczęły się w meczu ze swoim macierzystym klubem, w trakcie towarzyskiego turnieju Szczypiorno Cup. - Podczas turnieju w Kaliszu w starciu z Renato Suliciem zerwałem przednie więzadło krzyżowe - powiedział zawodnik Zagłębia Lubin.
"Po powrocie będę silniejszy"
24-letni rozgrywający jest już po operacji i pracuje nad powrotem na boisko. - W połowie września przeszedłem zabieg rekonstrukcji. Czeka mnie wielomiesięczna przerwa od występów, a ewentualny powrót do gry planowany jest na końcówkę sezonu - komentował pochodzący z Płocka gracz. Jest jednak pewien, że kontuzja nie przeszkodzi mu w dalszej karierze. - Przede mną okres ciężkiej pracy aby wrócić do zdrowia. Jestem jednak w stu procentach przekonany, że po powrocie na parkiet będę szybszy i silniejszy, co zaprocentuje w następnych rozgrywkach - dodał.
To pierwszy tak poważny uraz rozgrywającego Zagłębia Lubin. W poprzednich klubach Tokaj nie miał większych problemów ze zdrowiem, za czasów gry w MKS-ie Poznań był jednym z najczęściej występujących podopiecznych Domana Leitgebera. - W Zabrzu poważne kontuzje również mnie omijały, miałem tylko drobne urazy eliminujące z gry na maksymalnie dwa tygodnie - mówił były mistrz Polski juniorów.
Na kłopoty Jaszka
Co prawda Tokaj wrócił już do lekkich treningów, ale na grę musi jeszcze poczekać. - Faktycznie, Maciek trenuje już z nami w Lubinie, ale wykonuje tylko swoje ćwiczenia - komentował kontuzję podopiecznego Jaszka. - Podaje piłki, stara się utrzymać bark w ruchu, żeby powrót na boisko był łatwiejszy. Jednak na kolejny występ trzeba czekać minimum 4-5 miesięcy.
Kontuzja Tokaja to spory problem dla zespołu z Dolnego Śląska, który został z jednym nominalnym środkowym rozgrywającym - wspomnianym Moryniem. Co prawda na parkiet po raz kolejny wrócił Bartłomiej Jaszka, ale były reprezentant Polski na boisku pojawiać się będzie tylko w ostateczności. - Nie myślałem o graniu - mówił szkoleniowiec Miedziowych. - Wiadomo, że jest głód grania, ale gdyby nie kontuzja Maćka, to bym nie wrócił do gry. Teraz jednak czasami trzeba wejść, pomóc chłopakom, uspokoić trochę grę - komentuje.
ZOBACZ WIDEO Napoli cudem uratowało remis. Przeciętny mecz Polaków [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]