PGNiG Superliga: Gwardia na rozkładzie. Srogi rewanż Górnika Zabrze

PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: zawodnik NMC Górnika Zabrze Ignacy Bąk (w środku) i Antoni Łangowski (z prawej) z Gwardii Opole
PAP / Andrzej Grygiel / Na zdjęciu: zawodnik NMC Górnika Zabrze Ignacy Bąk (w środku) i Antoni Łangowski (z prawej) z Gwardii Opole

Duży ładunek emocji i walka na całego. Hit Superligi nie zawiódł. NMC Górnik Zabrze pokonał Gwardię Opole 32:25 i jest na najlepszej drodze do drugiego miejsca w tabeli na półmetku PGNiG Superligi.

W Zabrzu długo czekali na ten mecz. Majowe spotkania wyryły ślad w pamięci. Górnik, przez kilka miesięcy zachwycający, przegrał ćwierćfinałową rywalizację i nie mógł pogodzić się ze swoim losem. Zadanie utrudniły kontuzje bramkarzy, Mateusza Korneckiego i Martina Galii, ale nie można umniejszać sukcesu Gwardii, która na ostatnie tygodnie sezonu przygotowała znakomitą dyspozycję.

Po pół roku pojawiła się okazja do rewanżu. Tym razem z mniejszymi stratami kadrowymi. To bardziej opolanom dokuczała absencja Przemysława Zadury. Jedyny mańkut wśród rozgrywających niebawem przejdzie operację nosa. Na prawej stronie zastąpił go Wiktor Kawka, radził sobie nieźle, ale odpadł element zaskoczenia rzutem z lewej ręki i jednocześnie w obronie powstała luka.

Tak naprawdę Gwardia jedynie przez kilkanaście minut zagrała na oczekiwanym przez siebie poziomie. Starała się rozciągać akcje, na własnej połowie chwilowo zamknęła drogę przez środek i po serii przechwytów zniwelowała dużą różnicę. Do przerwy remisowała 14:14, zagrażali głównie Karol Siwak i Kawka.

W 15. minucie Górnik prowadził już 8:3, bezlitośnie wykorzystywał prezenty. Bardzo korzystnie wyglądał Michał Adamuszek, trafiający z dystansu i urozmaicający grę. Wysoką formę z poprzednich kolejek potwierdził Ignacy Bąk, który wiele się nie namyślał, usypiał czujność i odpalał. Na kole urywał się Marek Daćko. Jeśli sam nie znajdował sposobu na Malchera, to zyskiwał rzuty karne. Były kadrowicz przypominał siebie z najlepszego sezonu w karierze. Pracował pod własną bramką, po przechwytach ruszał do przodu, odsyłał przeciwników z karami.

Egzekutorami na skrzydłach byli Jan Czuwara i Aleksandr Buszkow. Ten pierwszy startował do kontr, Białorusin spokojnie czekał w narożniku i prawie nie mylił się w pojedynkach sam na sam. Ich bramki w krótkim czasie zbudowały bezpieczne prowadzenie, które po przerwie ustawiło mecz.

Trener Rastislav Trtik nie wystrzelał się od razu ze wszystkich atutów, dopiero w drugiej połowie postawił na wysuniętą obronę. Gwardziści pod presją popełniali błędy. Potrafili zagrać kapitalne, a po chwili ich akcja sypała się jeszcze przed rzutem. Ani Galia, ani tym bardziej Kornecki nie pomagali kolegom, ale nie było to konieczne, bo wiele razy opolanie odbili się od defensywy.

W jeszcze trudniejszym położeniu znaleźli się po czerwonej kartce dla Mateusza Jankowskiego. Kapitan przesadził przy wyjściu do Adamuszka, prawie znokautował rozgrywającego Górnika i resztę meczu oglądał z boku. Bez podstawowego gracza szło jak po grudzie i przewaga jeszcze urosła.

Zabrzanie pokonali ostatnią tak trudną przeszkodę w tegorocznym kalendarzu. Przed nimi jeszcze dwa spotkania i coraz bardziej prawdopodobne, że obronią drugą pozycję na półmetku.

PGNiG Superliga, 12. kolejka:

NMC Górnik Zabrze - KPR Gwardia Opole 32:25 (14:14)

Górnik: Galia (5/24 - 21 proc.), Kornecki (0/5) - Daćko 7, Buszkow 5, Czuwara 5, Bąk 4, Sluijters 4/3, Tatarincew 3, Adamuszek 2, Tomczak 2/1, Gliński, Gromyko, Pawelec, Sićko
Karne: 4/5
Kary: 8 min. (Buszkow, Daćko, Gliński, Bąk - po 2 min.)

Gwardia: Malcher (11/36 - 31 proc.), Zembrzycki (3/10 - 30 proc.) - Kawka 6, Lemaniak 4, Mokrzki 3, Siwak 3, Łangowski 3, Jankowski 2, Klimków 2, Mauer 1, Zarzycki 1, Skraburski, Tarcijonas
Karne: 0/1
Kary: 6 min. (Kawka, Mokrzki, Jankowski - po 2 min.)
Czerwone kartka: Jankowski (za faul)

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Derby Trójmiasta dla Wybrzeża. Arka nie dała rady

Źródło artykułu: