Na prawie każdej akcji stawiał stempel. Przyspieszał albo zwalniał, dogrywał albo sam finalizował. Po pierwszej połowie ponad połowa bramek była jego zasługą. Fenomenalny Mikkel Hansen prowadził duński pociąg po złoto.
Gwiazdor PSG po prostu brał piłkę i wyciągał asa z rękawa. A to tak dograł do Andersa Zachariassena, że Francuzi nie wiedzieli, co się dzieje, a to bez wielkich ceregieli odpalał z daleka. Nie robiło mu różnicy, czy z przygotowanej pozycji, czy spontanicznie. Na sekundę przed końcem połowy właściwie z miejsca rzucił swoją siódmą bramkę. Cyborg.
Z tak grającym Hansenem Duńczykom nic nie groziło. Ich przewaga nie podlegała dyskusji, zasadniczo wychodziło wszystko. Morten Olsen przypomniał, że w 2016 roku był bohaterem olimpijskiego finału, niedoceniany wcześniej Anders Zachariassen zgarniał podania i tyrał w obronie. Zupełnie nie przeszkadzał praworęczny Mads Mensah Larsen na pozycji zarezerwowanej dla mańkuta.
Hansen słał kolegom takie piłki, że nie wypadało ich zmarnować. Vincent Gerard tylko wyciągał piłki z siatki. Dopiero w 28. minucie rezerwowy Cyril Dumoulin odbił pierwszy rzut! Dużo na sumieniu mieli bardzo bierni obrońcy. Trójkolorowi od dawien dawna nie stracili tylu goli przed przerwą.
Temperatura hitu zrobiła się co najwyżej letnia, bo Francuzi męczyli się też w ataku. Nadziewali się na Henrika Mollgaarda i Henrika Tofta Hansena, bodaj trzykrotnie nie opłaciła im się ryzykancka gra bez bramkarza i dostawali bramkę "do pustaka". Dwie z nich autorstwa Niklasa Landina, który wyjątkowo nie pomagał kolegom. Nie było aż takiej potrzeby, obrońcy tytułu tylko raz na jakiś czas pokazali coś ekstra. Wyglądali tak jak w poprzednich meczach. Przyzwoicie, ale poniżej możliwości. Didier Dinart mieszał w składzie, liczył, że w końcu tryby zazębią się. Jego siódemka wskakiwała na wyższe obroty, a potem gasła. I tak cały mecz.
Francuzi stawali się coraz bardziej zrezygnowani, ich miny po golach Hansena mówiły wszystko. Nikola Karabatić, będący po kontuzji bez formy, długo patrzył na kolegów z ławki. Wszedł po przerwie, głównie z zadaniami obronnymi i zsolidaryzował się z resztą zespołu. Generalnie wtopił się w tłum.
A Duńczycy robili swoje. Trzy grosze wtrącił zmiennik Landina, Jannick Green, Rasmus Lauge Schmidt i Olsen odciążyli Hansena. Timothey N'guessan i Melvyn Richardson tylko podratowali wynik, bo zapowiadało się na dwucyfrową różnicę. Rezultat 38:30 nie odzwierciedla przewagi zwycięzców.
Drugi turniej z rzędu Francuzi zakończą bez tytułu, a Duńczycy zagrają o pierwsze złoto w historii (poprzednio wystąpili w finale w 1967, 2011 i 2013 roku). Jak najbardziej zasłużenie, w turnieju jako jedyni nie przegrali spotkania, ani razu nie znaleźli się pod ścianą.
W drugim półfinale Niemcy grają z Norwegami.
MŚ 2019, półfinał:
Dania: N. Landin 2 (2/13 - 15 proc.), Green (9/27 - 33 proc.) - M. Landin 3, Lauge Schmidt 6, Zachariassen 5, Svan Hansen 4, Mollgaard, Mensah Larsen, H. Toft Hansen 1, M. Hansen 12/4, Olsen 5
Karne: 4/4
Kary: 6 min. (Mollgaard - 4 min., Zachariassen - 2 min.)
Francja: Gerard (0/16), Dumoulin (4/24 - 17 proc.) - Remili 2, Lagarde 3, Richardson 6/2, Mem 1, N. Karabatić 1, L. Karabatić, Mahe 8/2, Grebille, N'guessan 4, Abalo 1, Guigou 1/1, Fabregas 3, Porte, Dipanda
Karne: 5/5
Kary: 8 min. (L. Karabatić, Fabregas, N'guessan, N. Karabatić - po 2 min.)
ZOBACZ WIDEO Czy Piątek zagra już w meczu z Napoli? Trener Milanu chwali Polaka