Przed MŚ 2019 w ciemno stawiano, że Francuzi, nawet pomimo urazu Nikoli Karabaticia, w cuglach awansują do półfinału. Mocny, wyrównany skład, na niektórych pozycjach kłopot bogactwa, ostatnie lata w podobnym składzie. Fazy grupowe wcale nie okazały się spacerkiem. Trójkolorowi rzutem na taśmę doprowadzili do remisu z Niemcami, męczyli się z Brazylijczykami i Rosjanami. W drugiej fazie zrobili swoje, uporali się z przeciętnymi podczas turnieju Hiszpanami i z Chorwatami mogli zagrać na niższym biegu (20:23). Tak czy siak, do tej pory nie zachwycali.
Wygląda to tak, jakby Didier Dinart wciąż szukał optymalnych rozwiązań. Na środku odkrył w trakcie mistrzostw Melvyna Richardsona, leworęczny rozgrywający znalazł się w składzie dopiero po czterech spotkaniach. Stawia też na innego mańkuta Dikę Mema i Kentina Mahe. Skutki były różne, co spotkanie kto inny stawał się liderem. Na razie Francuzom niespecjalnie pomógł długo wyczekiwany Karabatić. Gwiazdor Francuzów w ekspresowym tempie wrócił do sprawności i dołączył do zespołu, choć miał pauzować do lutego. Dotychczas nie był sobą, 2/10 w czterech meczach to marny bilans.
Na drugim biegunie Mikkel Hansen. Głównodowodzący Duńczyków - jak i cała drużyna - jest w gazie. Rozgrywający PSG zmierza po tytuł króla strzelców (53 gole). Niedawno rzucił Norwegom 14 bramek, Szwedom sześć, ale dołożył mnóstwo kluczowych podań. Wysoką skuteczność przez cały turniej utrzymuje Rasmus Lauge Schmidt, piłki przyciąga Niklas Landin (70 interwencji). Postawa bramkarzy może okazać się języczkiem u wagi, Duńczyk bronił do tej pory ze skutecznością 39 proc., nieco niżej w rankingu jest Vincent Gerard (37 proc.).
ZOBACZ WIDEO Janusz Dobrowolski chce wrócić do pełnej sprawności. Trwa walka o każdy krok
To utarty slogan, ale w takich bojach trudno wskazać faworyta. Logika podpowiada Duńczyków, będących do tej pory jak walec. Jeśli ktoś może pokrzyżować szyki współgospodarzom, to chyba tylko Francuzi. Zespoły mają sobie coś do udowodnienia. Trójkolorowi pamiętają porażkę w olimpijskim finale w Rio. Wprawdzie odegrali się w meczu o brąz ME 2018, jednak zwycięstwo na parkiecie Duńczyków będzie smakowało szczególnie.
Trzy godziny później całe sportowe Niemcy zasiądą przed telewizorami. Spotkania grupowe śledziło 10 mln widzów - zwycięstwo z Chorwatami w punkcie kulminacyjnym oglądało ponad 12 mln osób. Co trzeci widz rzucił okiem na występ szczypiornistów. Z trybun w Hamburgu kadrę będzie wspierać ok. 14 tys. widzów, Niemcy wykupili 87 proc. biletów. Do trenera Christiana Prokopa przedzwoniła sama kanclerz Angela Merkel i życzyła mu powodzenia.
Drudzy z współgospodarzy przeszli długą drogę. Po raz pierwszy od 12 lat, czyli od poprzedniego turnieju na własnych parkietach, awansowali do półfinału. W międzyczasie wznosili się na szczyt, ale częściej boleśnie upadali. Mistrzostwo Europy 2016 zakończyło słaby okres reprezentacji, przecież w 2014 roku kadry zabrakło na europejskim czempionacie, a na MŚ 2015 pojawiła się tylko dzięki przychylności IHF ("dzika karta"). Głód sukcesu w narodzie rozkochanym w piłce ręcznej jest ogromny.
W Niemczech zapanował ogólnonarodowy entuzjazm i nie zmąciła go nawet poważna kontuzja kolana podstawowego środkowego, Martina Strobla. 32-latka dobrze zastąpił nowicjusz Tim Suton. Sporo piłek odbił już Andreas Wolff. Przed nowym bramkarzem VIVE poważne wyzwanie, Sander Sagosen prowadził Norwegów do zwycięstw. Wicemistrzowie świata są też bardzo groźni w swoich kontrach i błyskawicznych wznowieniach, Magnus Jondal kolekcjonuje bramki nie tylko z karnych. Najważniejszy jak dotąd mecz ze Szwedami wygrali dzięki twardej obronie i Niemcy na pewno odczują na sobie skutki starć z Magnusem Gullerudem czy Bjarte Myrholem.
Półfinały MŚ 2019 (25.01):
Dania - Francja / godz. 17.30
Niemcy - Norwegia / godz. 20.30
Do tej pory gra Francuzów mnie nie przekonuje, a po meczu Niemców z Chorwatami dalej czuje niesmak więc kibicuje Norwegom