Od pierwszych minut sporo pozytywnego zamieszania robił w ataku kwidzynianin Kamil Krieger. Po szybkim wznowieniu ze środka odważnymi wejściami na przebój prokurował rzuty karne. Wykorzystywał je ze stoickim spokojem Michał Potoczny. Zarzutem wobec graczy Azotów to głównie wolna i nazbyt schematyczna gra w ataku pozycyjnym. Zresztą obie drużyny nie grzeszyły celnością rzutów. Prowadzenie przechodziło z rąk do rąk.
Kilka ważnych rzutów odbił Wadim Bogdanow. Dopiero trafienie prosto w twarz w wykonaniu Roberta Orzechowskiego, zmusiło Rosjanina do zejścia na ławkę rezerwowych. Pomimo tego w drugim kwadransie gry, nieznaczna przewaga była po stronie gości. Tuż przed przerwą dwie z rzędu siódemki dla MMTS-u obronił Walentyn Koszowy. W 30. minucie po rzucie rozpaczy Witalija Titowa puławianie objęli najwyższe dotychczas, trzybramkowe prowadzenie.
Zobacz także: Za mało dobrej gry Azotów Puławy w Danii -->
Wspomnieć jednak trzeba, że do przerwy gra z kołem w wykonaniu graczy z Lubelszczyzny, praktycznie nie istniała. Piłka podawana na tę pozycję najczęściej w ogóle nie docierała do Łukasza Rogulskiego. Za to gospodarze grali tragicznie w ofensywie. Trafili zaledwie dziewięć razy, mając skuteczność niespełna czterdzieści procent. Dobrze nastawiony celownik miał za to Azotowiec, Ante Kaleb.
Pierwsze minuty po przerwie należały do Kriegera. Rozgrywający MMTS-u znów szalał w kontrach, doprowadzając w 37. minucie do remisu. Dużo pomagał mu Orzechowski i Krzysztof Szczecina w bramce. Rozzłościło to przyjezdnych. Kaleb dobrze kierował grą, sam ponownie kilka razy celnie rzucając. Bogdanow odbijał kolejne "setki" rywali. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego odskoczyli na cztery trafienia.
Wystarczyło jednak kilka minut dekoncentracji puławian, by gospodarze znowu wyrównali. Mało tego! W 49. minucie Kacper Adamski efektownym rzutem z dystansu dał im prowadzenie 21:20. Zaczęła się kanonada niecelnych prób w wykonaniu Azotów. Zbyt dużo było indywidualnej gry w poczynaniach zespołu. Fatalną zmianę dał Rogulskiemu, Tomasz Kasprzak. Robiło się coraz bardziej gorąco. Do gry włączył się obrotowy kwidzynian, Michał Peret. Teraz to podopieczni Tomasza Strząbały mieli trzy gole w zapasie.
MMTS Kwidzyn kompletuje skład na nowy sezon (CZYTAJ TUTAJ)
Goście oczywiście nie poddawali się. 16 sekund przed końcem niezawodny Paweł Podsiadło zdobył bramkę kontaktową. W odpowiedzi po czasie dla Strząbały nieupilnowany Andrzej Kryński przypieczętował wygraną MMTS-u. Dziwne było jednak zachowanie pary sędziowskiej, która chwilę wcześniej powinna oddać piłkę przyjezdnym za wycofanie się Kryńskiego, mimo dogodnej sytuacji do rzutu.
PGNiG Superliga:
MMTS Kwidzyn - KS Azoty Puławy 28:26 (9:12)
MMTS
: Dudek (0/2), Szczecina (10/34, 29 proc.) - Adamski 4, Janiszewski, Krieger 4, Kryński 1, Landzwojczak 1, Nogowski 1, Orzechowski 7, Ossowski 1, Peret 4, Potoczny 5/4, Przytuła, Szczepański.
Karne: 4/6.
Kary: 2 min. (Peret).
Azoty: Bogdanow (7/21 - 33 proc.), Koszowy (5/18 - 28 proc.) - Kaleb 7, Panić 4, Podsiadło 5, Łyżwa, Matulić 2/2, Rogulski 3, Grzelak 1, Titow 1, Kasprzak, Prce, Gumiński 3.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min. (Kaleb, Podsiadło, Grzelak i Kasprzak - po 2 min.).
Sędziowie: Marek Baranowski (Warszawa) oraz Bogdan Lemanowicz (Płock).
Delegat: Krzysztof Manyś (Poznań).
Widzów: 1200.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"