PGNiG Superliga: gdańska dominacja w derbach Trójmiasta. Energa Wybrzeże rozbiło Arkę

WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski
WP SportoweFakty / Michał Domnik / Na zdjęciu: Krzysztof Komarzewski

Tylko momentami Arka Gdynia była równorzędnym rywalem dla Energi Wybrzeża Gdańsk. Początek spotkania i druga połowa, to był popis zespołu Thomasa Orneborga. Gdańszczanie zwyciężyli w derbach dziesiąty raz z rzędu, pokonując lokalnego rywala 42:34.

Faworytami czwartkowego spotkania byli zawodnicy Energi Wybrzeża, którzy grali o dziesiąte z rzędu zwycięstwo z gdynianami. Arka walczyła o pierwsze derbowe zwycięstwo w historii i jak się okazało, drużyna Dawida Nilssona rozpoczęła bardzo słabo. Cztery pierwsze bramki rzucili goście.

Zawodnicy z południowej części Trójmiasta dawali prawdziwy koncert, a "swoje" w bramce robił Przemysław Witkowski. Gdy karnego wykorzystał Krzysztof Komarzewski, na tablicy wyników widniał rezultat 1:7. A była dopiero ósma minuta. W końcu jednak Arka zaczęła odrabiać straty. Spora w tym zasługa Dawida Przysieka, który wówczas na siebie wziął ciężar zdobywania bramek.

Klaudiusz Sevković: od Big Brothera do piłki ręcznej i golfa z Dudkiem, Czerkawskim i Iwanem. Zobacz więcej!

Wysokie prowadzenie Energi Wybrzeża wyraźnie uśpiło przyjezdnych, Arka nie miała natomiast nic do stracenia. Gospodarze szybko zmniejszyli stratę do czterech bramek i ciągle było im mało. Po tym jak gdynianie trafili trzy razy z rzędu, na sześć minut przed przerwą było już tylko 14:16. Energa Wybrzeże Gdańsk roztrwoniła niemal całą przewagę, a Arka do przerwy walczyła o jak najlepszy wynik. Ostatecznie rezultat po 30 minutach ustalił Ramon Oliveira rzutem z drugiej linii.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mocna opinia o Lewandowskim. "Jest bardzo sfrustrowany. To nie pomaga w tworzeniu drużyny"

Po zmianie stron trwała ostra batalia o komplet punktów. Jeszcze w 34 minucie, kiedy do gdańskiej bramki trafił Jakub Wolski było 20:22. Od tego momentu jednak bardzo dobrą serię mieli zawodnicy Thomasa Orneborga. Do tego gospodarze popełniali błędy i gdy po jednym z nich kontrę wykorzystał Paweł Salacz, Dawid Nilsson nie chciał dłużej czekać i poprosił o czas. Było 20:25.

Ta reakcja w żaden sposób nie pomogła jednak Arce Gdynia. Wręcz przeciwnie, Energa Wybrzeże zaczęła grać jeszcze mocniej w obronie 6:0, z czym totalnie nie radzili sobie gospodarze, a gdy już oddawali rzuty, na ich drodze stał Artur Chmieliński. Bramki dla gdańszczan padały seriami, a Arka z równorzędnego rywala stała się obserwatorem efektownych kontr lokalnego rywala. Zmiany trenera Orneborga nie wpłynęły źle na zespół. Gdy w 46 minucie trafił ze skrzydła Michał Frańczak, na tablicy wyników widniał już rezultat 24:35. Pogrom!

MMTS wygrał z Azotami. Zobacz więcej!

Do samego końca szczypiorniści z Gdańska kontrolowali wynik spotkania i śrubowali ofensywny wynik, pokazując do tego efektowną grę. Mecz zakończył się rezultatem 34:42 i po drugiej wygranej z rzędu, nastroje w Gdańsku z pewnością się poprawiły. Arka tonie i gdy jej gra nie ulegnie drastycznej poprawie, utrzymanie w lidze może pozostać jedynie w sferze marzeń.

Arka Gdynia - Energa Wybrzeże Gdańsk 34:42 (17:20)

Arka: Pieńczewski (8/50 - 16%) - Rychlewski 8, Przysiek 7, Kamyszek 5, Jamioł 4, Wolski 3, Czaja 2, Ćwikliński 2, Jasowicz 2, Wołowiec 1.
Karne: 6/7.
Kary: 18 min. (Jasowicz 6 min. - cz.k., Przysiek, Wolski - po 4 min., Kamyszek, Jamioł - po 2 min.).

Energa Wybrzeże: Witkowski (8/24 - 33%), Chmieliński (8/26 - 31%) - Komarzewski 9, Salacz 5, Kondratiuk 5, Oliveira 4, Wróbel 4, Janikowski 3, Frańczak 3, Adamczyk 3, Papaj 3, Prymlewicz 2, Bednarek 1 oraz Gajek, Gądek.
Karne: 4/4.
Kary: 4 min. (Janikowski, Prymlewicz - po 2 min.).

Sędziowie: D.Mroczkowski, J.Mroczkowski (Sierpc).
Delegat ZPRP: Zbigniew Czapla (Olsztyn).

Źródło artykułu: