Liga Mistrzów. Wielki powrót do Kolonii. PGE VIVE Kielce po raz czwarty wśród elity

PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
PAP/EPA / YOAN VALAT / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce

Czwarty raz w historii klubu szczypiorniści PGE VIVE znajdą się w gronie uczestników turnieju finałowego Ligi Mistrzów. Kielczanie w ćwierćfinałowym dwumeczu pokonali Paris Saint-Germain HB 60:59.

W tym artykule dowiesz się o:

Ależ to była fantastyczna rywalizacja! Było w niej wszystko - całe spektrum emocji związanych z piłką ręczną. Doskonałe starcie rozegrane przez mistrzów Polski w Kielcach, dziesięć bramek przewagi, konieczność wspięcia się przez PSG na wyżyny, fenomenalny bój paryżan we własnej hali i w końcu spokój i odrobina szczęścia dla żółto-biało-niebieskich.

W Hali Legionów kielczanie zagrali bezbłędnie. Nie mieli słabych punktów, wychodziło im wszystko, strategia przyniosła skutek, sprzyjał los, rywale byli rozbici i z niedowierzaniem obserwowali wydarzenia na boisku. Efekt? Dziesięć bramek przewagi. Teoretycznie różnica bardzo bezpieczna i umożliwiająca spokojne oczekiwanie na rewanż. W praktyce jednak dystans, który nie znaczył nic.

Piłka ręczna to jedna z najszybszych gier zespołowych. Tutaj sytuacja może zmienić się w mgnieniu oka, a cztery bramki to czasem kwestia zaledwie jednej minuty. Mistrzowie Polski stanęli więc przed trudnym zadaniem - musieli całkowicie zapomnieć o wyniku pierwszego spotkania i skupić się tylko na rewanżu. 

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]

Paryżanie szybko udowodnili, że oni też puścili w niepamięć przebieg meczu w Kielcach i u siebie rzucili się ostro do walki. Na parkiecie kipiało od emocji, a szczypiorniści PSG konsekwentnie walczyli o odrobienie strat. I prawie im się udało. Prowadzili już nawet jedenastoma trafieniami, ale ostatecznie to żółto-biało-niebiescy cieszyli się z awansu do Final Four.

Kielczanie czwarty raz zagrają w kolońskiej Laxess Arenie - w hali, w której świętowali największe sukcesy w historii klubu.

A zaczęło się w w sezonie 2012/2013 pod wodzą Bogdana Wenty. Gracze w województwa świętokrzyskiego w drodze do turnieju finałowego pokonali w fazie pucharowej MOL-Pick Szeged, a następnie Metalurg Skopje. W półfinale zapłacili jednak frycowe i zostali zatrzymani przez FC Barcelona Intersport. W gronie utytułowanych rywali byli prawdziwym Kopciuszkiem i nikt nie dawał im większych szans na przywiezienie satysfakcjonującego wyniku. A jednak! Chociaż mieli bardzo mało czasu, pozbierali się po sobotniej porażce i w pojedynku o trzecie miejsce pokonali faworyzowane THW Kiel.

Dokładnie ten sam scenariusz powtórzyli zresztą dwa lata później - w sezonie 2014/2015. W półfinale znów ulegli szczypiornistom Dumy Katalonii, ale w swoim drugim starciu zwyciężyli z Zebrami z Kilonii. Udowodnili, że nie znaleźli się wśród najlepszych przez przypadek.

Do historii przeszedł jednak trzeci występ żółto-biało-niebieskich w Final Four. Kielczanie mocno wzięli sobie do serc powiedzenie "do trzech razy sztuka". W sezonie 2015/2016 pierwszy raz udało im się zwyciężyć w półfinale - po doskonałym pojedynku pokonali Paris Saint-Germain HB 28:26. Nie ten mecz zapisał się jednak w pamięci wszystkich fanów piłki ręcznej, a finałowe starcie z MVM Veszprem, w którym Polacy dokonali niemożliwego. W czternaście minut odrobili dziewięć bramek straty, doprowadzili do dwóch dogrywek i ostatecznie okazali się lepsi w serii rzutów karnych.

PGE VIVE Kielce w Final Four Ligi Mistrzów:

2012/2013

Półfinał: Vive Targi Kielce - FC Barcelona Intersport 23:28 (10:13)
Mecz o 3. miejsce: Vive Targi Kielce - THW Kiel 31:30 (19:12)

2014/2015

Półfinał: FC Barcelona - Vive Tauron Kielce 33:28 (16:14)
Mecz o 3. miejsce: Vive Tauron Kielce - THW Kielc 28:26 (12:12)

2015/2016

Półfinał: Vive Tauron Kielce - Paris Saint-Germain HB 28:26 (16:16)
Finał: Vive Tauron Kielce - MVM Veszprem 39:38 (13:17)

Komentarze (4)
avatar
Scyzoryk1990
6.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Iskierka 
avatar
kuba859
5.05.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
baaaardzo się cieszę z tego awansu. Tutaj nawet nie chodzi o to, że wygrał mój ulubiony klub, ale to był bardzo ciężki sezon dla wszystkich. Ciągłe kontuzję, problemy finansowe, pech. To wszyst Czytaj całość