Ależ to była fantastyczna rywalizacja! Było w niej wszystko - całe spektrum emocji związanych z piłką ręczną. Doskonałe starcie rozegrane przez mistrzów Polski w Kielcach, dziesięć bramek przewagi, konieczność wspięcia się przez PSG na wyżyny, fenomenalny bój paryżan we własnej hali i w końcu spokój i odrobina szczęścia dla żółto-biało-niebieskich.
W Hali Legionów kielczanie zagrali bezbłędnie. Nie mieli słabych punktów, wychodziło im wszystko, strategia przyniosła skutek, sprzyjał los, rywale byli rozbici i z niedowierzaniem obserwowali wydarzenia na boisku. Efekt? Dziesięć bramek przewagi. Teoretycznie różnica bardzo bezpieczna i umożliwiająca spokojne oczekiwanie na rewanż. W praktyce jednak dystans, który nie znaczył nic.
Piłka ręczna to jedna z najszybszych gier zespołowych. Tutaj sytuacja może zmienić się w mgnieniu oka, a cztery bramki to czasem kwestia zaledwie jednej minuty. Mistrzowie Polski stanęli więc przed trudnym zadaniem - musieli całkowicie zapomnieć o wyniku pierwszego spotkania i skupić się tylko na rewanżu.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]
Paryżanie szybko udowodnili, że oni też puścili w niepamięć przebieg meczu w Kielcach i u siebie rzucili się ostro do walki. Na parkiecie kipiało od emocji, a szczypiorniści PSG konsekwentnie walczyli o odrobienie strat. I prawie im się udało. Prowadzili już nawet jedenastoma trafieniami, ale ostatecznie to żółto-biało-niebiescy cieszyli się z awansu do Final Four.
Kielczanie czwarty raz zagrają w kolońskiej Laxess Arenie - w hali, w której świętowali największe sukcesy w historii klubu.
A zaczęło się w w sezonie 2012/2013 pod wodzą Bogdana Wenty. Gracze w województwa świętokrzyskiego w drodze do turnieju finałowego pokonali w fazie pucharowej MOL-Pick Szeged, a następnie Metalurg Skopje. W półfinale zapłacili jednak frycowe i zostali zatrzymani przez FC Barcelona Intersport. W gronie utytułowanych rywali byli prawdziwym Kopciuszkiem i nikt nie dawał im większych szans na przywiezienie satysfakcjonującego wyniku. A jednak! Chociaż mieli bardzo mało czasu, pozbierali się po sobotniej porażce i w pojedynku o trzecie miejsce pokonali faworyzowane THW Kiel.
Dokładnie ten sam scenariusz powtórzyli zresztą dwa lata później - w sezonie 2014/2015. W półfinale znów ulegli szczypiornistom Dumy Katalonii, ale w swoim drugim starciu zwyciężyli z Zebrami z Kilonii. Udowodnili, że nie znaleźli się wśród najlepszych przez przypadek.
Do historii przeszedł jednak trzeci występ żółto-biało-niebieskich w Final Four. Kielczanie mocno wzięli sobie do serc powiedzenie "do trzech razy sztuka". W sezonie 2015/2016 pierwszy raz udało im się zwyciężyć w półfinale - po doskonałym pojedynku pokonali Paris Saint-Germain HB 28:26. Nie ten mecz zapisał się jednak w pamięci wszystkich fanów piłki ręcznej, a finałowe starcie z MVM Veszprem, w którym Polacy dokonali niemożliwego. W czternaście minut odrobili dziewięć bramek straty, doprowadzili do dwóch dogrywek i ostatecznie okazali się lepsi w serii rzutów karnych.
PGE VIVE Kielce w Final Four Ligi Mistrzów:
2012/2013
Półfinał: Vive Targi Kielce - FC Barcelona Intersport 23:28 (10:13)
Mecz o 3. miejsce: Vive Targi Kielce - THW Kiel 31:30 (19:12)
2014/2015
Półfinał: FC Barcelona - Vive Tauron Kielce 33:28 (16:14)
Mecz o 3. miejsce: Vive Tauron Kielce - THW Kielc 28:26 (12:12)
2015/2016
Półfinał: Vive Tauron Kielce - Paris Saint-Germain HB 28:26 (16:16)
Finał: Vive Tauron Kielce - MVM Veszprem 39:38 (13:17)