Od sezonu 2019/2020 PGNiG Superliga Kobiet będzie już ligą zawodową, podobnie jak to funkcjonuje u szczypiornistów. Proces licencyjny podzielono na dwa etapy. W pierwszym (do 6 maja) kluby miały złożyć określoną dokumentację. KPR Jelenia Góra tego nie zrobił. Nie był w stanie spełnić wymogów formalnych, głównie w kwestii minimalnego budżetu. Ustalono go na poziomie 1,4 mln zł. - Nie ma szans, abyśmy uzyskali kwotę, jaka jest potrzebna na ligę zawodową - wypowiedział się na portalu jelonka.com prezes, Michał Kasztelan.
Jak się jednak okazuje, problemy z płynnością finansową pojawiły się w klubie z Dolnego Śląska już dużo wcześniej. Po kontroli Urzędu Miejskiego sprawa ujrzała światło dzienne. - Nie płaciliśmy w terminie, bo nie mieliśmy pieniędzy. Nie prowadziliśmy księgowości tak, jak należy - słyszymy z ust sternika, który jednocześnie dodaje: - Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Władze miasta twierdzą, że dotacja nie była rozliczana prawidłowo. - Miasto uważa, że mamy za dużo obrotu gotówkowego, a nie przelewami, a to nie jest zabronione, żeby używać gotówki. Szukamy jak najtańszych hoteli przy meczach wyjazdowych, a tam chcą gotówki. Przyjęliśmy taki system, że zaliczki przelewamy na konto - moje lub innej osoby, która wyjeżdża z drużyną na mecz. To jest potem rozliczane, ale jest zarzut, że nie powinniśmy tak przelewać na konta - wyjaśnia Kasztelan.
ZOBACZ WIDEO Serie A. Bezbłędny Drągowski! Empoli wygrywa i walczy o utrzymanie! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Czytaj więcej: bez niespodzianki w Koszalinie. Energa AZS obroniła podium
Emerytowany pracownik MPGK przyznał, że robiono w ten sposób od zawsze i nikt nikomu niczego nie zarzucał. Jego zdaniem kłopoty pojawiły się dopiero po wstrzymaniu drugiej transzy, która miała opiewać na kwotę 230 tys. zł. - Na rok 2019 ustalono, iż w pierwszym półroczu klub otrzyma 550 tys. zł, w tym 330 tys. zł na pierwszy kwartał i taka subwencja została wypłacona - informuje na jelonka.com zastępca prezydenta, Konrad Sikora.
- W kwietniu br. miasto odebrało od prezesa stowarzyszenia informację, iż klub nie jest w stanie rozliczyć pierwszej transzy przekazanych środków, niemniej chce wystąpić o drugą, bowiem bez kolejnych 220 tys. zł nie może prowadzić dalszej działalności. W świetle obowiązujących przepisów prawnych taka wypłata nie jest możliwa - dodał polityk.
Sikora nie ukrywał przy tym zaskoczenia istnieniem zaległych zobowiązań i niezłożeniu licencji na nowy sezon przez władze KPR-u. - W ubiegłym roku klub otrzymał z miasta na różne rodzaje działalności kwotę niemal 840 tysięcy złotych w kolejnych transzach. Ostatnia z nich - 150 tys. zł została przekazana jesienią, bowiem taka kwota (zgodnie z oświadczeniem prezesa) wystarczała, by uregulować wszystkie ubiegłoroczne wydatki stowarzyszenia - wyjawił.
Rewolucja w Piekarach Śląskich. Olimpia już taka nie będzie. Zobacz więcej!
Teraz trwa walka o przetrwanie. - Jeżeli uda się zawrzeć porozumienie z miastem, żeby rozłożyć zadłużenie na raty za możliwość uzyskania dotacji, to klub będzie mógł skorzystać z opcji, że nie startujemy w Superlidze, ale w pierwszej lidze. Jak się nie dogadamy, to będzie likwidacja i upadłość klubu - straszy Kasztelan. Dodajmy, że KPR występuje w najwyższej klasie rozgrywkowej nieprzerwanie od 21 lat. Zdobył dwa brązowe medale, uczestniczył w europejskich pucharach.
Władze Jeleniej Góry próbują ratować sytuację. - Biorąc pod uwagę tradycje tej dyscypliny i wciąż spore zainteresowanie jeleniogórskich kibiców kobiecą piłką ręczną, przygotowujemy program dalszych działań mających na celu utrzymanie wszystkich możliwych rodzajów działalności w tym zakresie. Po ustaleniach personalnych oraz co do kierunku rozstrzygnięć, przekażemy pełną informację o perspektywach pracy nad rozwiązaniem problemu - kończy zastępca prezydenta Jerzego Łużniaka.
Jak można przy 900 tys. w tym sezonie zrezygnować z udziału w lidze zawodowej, gdzie wymagane jest 1,4mln?! Jakiś dodatek większy i już jest milion. Do tego jacyś nowi sponsorzy, starania o przyciągnięcie kibiców, być może transmisje. I duża szansa, że te przepisy będzie się naginać, żeby ktoś się załapał... Może 1,25-1,3mln jakoś się prześlizgnie.
Widać, że sprawa śmierdzi na kilometr. Budżety klubów nie są ujawniane, także w męskiej Superlidze, gdzie z pewnością wobec paru klubów można mieć podejrzenia co do spełnienia wymaganego budżetu. Nie wykluczam, że dałoby się wprowadzić przepisy, by tak, jak we Francji podawać przed sezonem. Byłoby przejrzyście i wiadomo gdzie ile mają. Z jednej strony bardzo żal, a z drugiej klub aspirujący do udziału w lidze zawodowej musi być niezależną finansowo spółką, a nie opierać się na żebractwie. Dlatego od początku tak czarno widzę możliwość udanego przejścia w tak ambitną formułę zarządzania rozgrywkami. Czytaj całość