Wojciech Hanyż: Wiele może się zmienić

Piłkarze ręczni Wolsztyniaka Wolsztyn pierwszoligowe rozgrywki zakończyli na 10. miejscu. Tak niska lokata skutkowała degradacją do II ligi, w której przyjdzie występować w nowym sezonie szczypiornistom z Wielkopolski.

Działacze klubu z Wolsztyna liczyli, iż uda im się zachować pierwszoligowy status dzięki niespodziewanemu wycofaniu się z rozgrywek czołowego zespołu, Warszawianki Warszawa. Pojawiły się różne koncepcje dotyczące tego, kto ma zająć wolne miejsce. Ostatecznie Związek Piłki Ręcznej w Polsce postanowił oddać sprawę w ręce Mazowieckiego Związku Piłki Ręcznej, którego zadaniem było wytypowanie klubu ze swojego województwa. Władze MZPR postanowiły, iż miejsce Warszawianki w I lidze zajmie AZS UW Warszawa, który rozgrywki II ligi zakończył na 3. miejscu.

Klub z Wolsztyna stracił więc ostatnią nadzieję na grę w I lidze. W nowym sezonie szczypiorniści Wolsztyniaka walczyć będą o powrót na zaplecze ekstraklasy. Trener Wojciech Hanyż, który w trakcie trwania sezonu objął stanowisko pierwszego szkoleniowca Wolsztyniaka, przyczyn spadku upatruje w systematycznie obniżającym się poziomie sportowym i organizacyjnym.

- Sportowe umiejętności mieliśmy wystarczające i nie odbiegające od tych, którzy zostali. Na pewno duży wpływ miało nie najlepsze przygotowanie do sezonu. Nie było mnie tu jeszcze, więc niezręcznie mi zwalać winę na poprzednika. Było zbyt nerwowo w klubie i drużynie. To się odbiło na wynikach, szczególnie w pierwszej rundzie. A kontuzje? Skąd ich tyle? Nie wiem czy to tak pechowy sezon, czy też wynikały ze złego przygotowania. Ale spadek to nie wynik tylko tych rozgrywek. On zaczął się gdzieś dwa lata temu. Od dłuższego czasu był tu pewien zjazd sportowy i organizacyjny. Jakoś się udawało, ale do czasu - powiedział na łamach Gazety Lubuskiej trener Wojciech Hanyż.

Szkoleniowiec Wolsztyniaka nie ukrywa, iż ma jasno określony cel na nowy sezon. Pomóc w jego realizacji ma utrzymanie składu z poprzednich rozgrywek. - Wrócić do pierwszej ligi. Dziś jesteśmy w drugiej, więc trudno było namówić kogoś, kto ma większe ambicje, na przyjście do nas. Rozmawiałem z dwoma obiecującymi zawodnikami, byliśmy blisko podpisania kontraktów, ale wybrali oferty klubów pierwszoligowych. Rozumem to. Najprawdopodobniej zostajemy w tym samym składzie. Oczywiście ciągle szukamy kogoś, kto by nas wzmocnił - dodał Wojciech Hanyż.

Źródło artykułu: