Piłka ręczna. Liga Mistrzów. Mecz tygodnia w Kilonii. PGE VIVE zainauguruje sezon na groźnym terenie

Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce
Newspix / Rafał Oleksiewicz / Na zdjęciu: piłkarze ręczni PGE VIVE Kielce

Latem w Kielcach doszło do wielu zmian personalnych, ale niezmienny pozostał cel zespołu - awans do Final Four Ligi Mistrzów. Drogę do Kolonii żółto-biało-niebiescy rozpoczną w niedzielę meczem z THW Kiel.

Już dawno temu minęły czasy, gdy mistrz Polski drżał przed starciem z niemiecką ekipą. Kielczanie w ostatnich latach udowodnili, że lubią i przede wszystkim umieją grać z rywalami zza zachodniej granicy. Szczególnie dobrze idzie im z najbardziej utytułowaną niemiecką drużyną - THW Kiel.

W niedzielę kilończycy podejmą żółto-biało-niebieskich w Sparkassen Arenie i będą mieli okazję, by wygrać z nimi u siebie pierwszy raz od... dziewięciu lat. Ostatni raz na własnym parkiecie Zebry wygrały z klubem z województwa świętokrzyskiego 10 października 2010 roku. Kielecka siódemka to zresztą prawdziwa zmora THW - z ostatniej wygranej nad Polakami Niemcy cieszyli się osiem lat temu. Od tamtego czasu pięć razy górą byli kielczanie, raz padł remis.

Zobacz też: Barcelona ściągnięta na ziemię

To jednak tylko historia i statystyki, bo na pytanie, kto będzie faworytem niedzielnego pojedynku, Talant Dujszebajew odpowiada bez wahania: - Myślę, że tu nie ma żadnych wątpliwości - faworytem meczu jest THW Kiel. Każdy zespół, który gra u siebie w domu w Lidze Mistrzów jest faworytem. Tym bardziej jeśli dotyczy to jednego z czterech kandydatów do awansu do Final Four. Wszyscy specjaliści typują bowiem THW, Veszprem, Barcę Lassę i Paris Saint-Germain HB jako ekipy, które zagrają w Kolonii. My, Vardar, Montpellier HB, Flensburg, Pick Szeged będziemy walczyli z nimi o miejsce w pierwszej czwórce - twierdzi szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio. Tomasz Kaczor pracował na fermie indyków. Dziś jest wicemistrzem świata

Kielczanie już w pierwszym meczu rozgrywek chcą pokazać, że w tym roku też będą się liczyli w stawce. Rywale zrobią jednak wszystko, by popsuć im szyki, bo dla nich niedzielne spotkanie będzie wyjątkowe z kilku powodów. Przede wszystkim Zebry do Ligi Mistrzów wracają po rocznej przerwie - w poprzednim sezonie musieli zadowolić się występami w Pucharze EHF-u i zrobili to na tyle skutecznie, że po dziesięciu zwycięstwach cieszyli się ze zdobycia trofeum. Teraz jednak wracają do elity i ani myślą ponieść porażkę już w pierwszym meczu - tym bardziej na własnym boisku.

Nie mogą też zawieść nowego trenera - w niedzielę na ławce trenerskiej w nowej roli zadebiutuje Filip Jicha, który objął tę funkcję po legendarnym Alfredzie Gislasonie. Dwukrotny zwycięzca Ligi Mistrzów, najlepszy strzelec dwóch edycji rozgrywek - osiągnięcia nowego szkoleniowca zobowiązują do dobrego występu.

Zobacz też: Imponująca pogoń FC Porto

- Kilończycy zaczęli przebudowę zespołu cztery-pięć lat temu, od tego czasu młodzi zawodnicy nabyli bardzo dużo doświadczenia i jako drużyna prezentują dużo wyższy poziom niż jeszcze parę lat temu. Grają bardzo dobrze w ataku, w obronie, co roku robią postęp. Trener nie ma doświadczenia? Roberto Garcia w pierwszym roku pracy jako szkoleniowiec wygrał Ligę Mistrzów, David Davis doprowadził swoją drużynę do finału. Oczywiście, że na tym stanowisku doświadczenie jest potrzebne, ale jeśli człowiek wie, czego chce, to reszta nie ma znaczenia - podkreśla Dujszebajew.

Pojedynek THW z PGE VIVE został przez Europejską Federację Piłki Ręcznej wybrany meczem tygodnia, co samo w sobie wiele mówi o oczekiwaniach związanych z tym starciem. - Myślę, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Jeśli chcemy ich pokonać, musimy dać z siebie wszystko i pokazać sto procent naszych umiejętności. Grają bardzo dobrze, mają nowego trenera, są szybcy, silni, mocni w defensywie, skuteczni w ataku, mają dobrych bramkarzy. Z pewnością będą faworytami na własnym boisku, ale jedziemy do Kilonii, by wygrać - zapowiada Igor Karacić.

Liga Mistrzów, 1. kolejka:

THW Kiel  - PGE VIVE Kielce, 15.09.2019, godz. 19:00

Źródło artykułu: