Sandra Spa Pogoń do spotkania z MMTS-em Kwidzyn przystępowała z dużymi nadziejami, że w końcu ugra coś we własnej hali. Do tej pory szczecinianie mieli na to marne szanse z racji walki z tuzami PGNiG Superligi Mężczyzn, PGE VIVE Kielce oraz Orlenem Wisłą Płock. Trener gości Dmytro Zinczuk nie mógł zabrać do Grodu Gryfa ważnej postaci w swoim zespole, a mianowicie Kamila Kriegera.
Portowcy nie mogli jednak zaliczyć pierwszej połowy tego meczu do udanych. Szwankowała skuteczność, choć nie tylko. Miejscowi często w łatwy sposób tracili piłkę, czym narażali się na kontry ze strony kwidzynian. Właściwie od początku musieli nadrabiać straty, ale nie pomagały w tym upomnienia indywidualne. Aż trzy w stosunkowo krótkim czasie (dla Pawła Krupy, Dmytro Horihy a także dla Adama Wąsowskiego).
Mistrz Polski, MKS Perła Lublin, nie sprawił sensacji w Lidze Mistrzyń. Czytaj więcej!
Dmytro Zinczuk mógł mieć jednak pretensje do swojego zespołu. Co ciekawe, za to samo, co jego odpowiednik po drugiej stronie parkietu. W jednej z sytuacji sędziowie z Głogowa wskazali na faul ofensywny Michała Pereta. Obrotowy nie mógł się z tym pogodzić, za co w końcu został odesłany na ławkę kar. Następnym razem przy swoim faulu po prostu wrócił do obrony. Tymczasem tablica świetlna oscylowała wówczas wokół remisu. Znowu świetną robotę wykonywał Gawryś, choć i Bartoszowi Dudkowi nie można było niczego ująć. Druga część zapowiadała spore emocje.
ZOBACZ WIDEO Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Maria Andrejczyk wprost: Jestem zażenowana
Sytuacja po zmianie stron nie zmieniła się diametralnie. No może z tym wyjątkiem, że to kwidzynianie zaczęli budować sobie coraz większą przewagę. Gospodarze znowu częściej schodzili na ławkę kar, ale nie to było powodem ich słabszej dyspozycji w tym meczu. Za to Andrzej Kryński i wspomniany wcześniej Peret czynili swoje powinności. Ten pierwszy zachowywał skuteczność z rzutów karnych. Jak się jednak okazało, tylko do czasu. W 48. minucie powinno być już po meczu. MMTS prowadził w Grodzie Gryfa 22:17, ale... właściwie przestał grać.
Pogoń ruszyła do ataków jeszcze jakby nie wierząc w powodzenie. Z każdą kolejną chwilą wynik zbliżał się do remisu. Wtedy między słupkami kapitalną robotę dla szczecinian wykonywał Anton Terekhof. Odbijał właściwie wszystko, co się dało. W efekcie niemoc rzutowa przyjezdnych trwała aż 10 minut. W tym czasie podopieczni Białego w końcu poprawili celowniki. 8 bramek pod rząd całkowicie odmieniło ten mecz. Goście mogli jeszcze odzyskać to, co gospodarze im odebrali. Ale tym razem wygrały u nich nerwy. Pogoń nie wypuściła już szansy i zdobyła pierwsze trzy punkty u siebie.
Zobacz także: znamy skład reprezentacji Polski na turniej w Argentynie
PGNiG Superliga, 6. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - MMTS Kwidzyn 27:24 (11:12)
Sandra Spa Pogoń: Terekhof, Gawryś - Telenga, Wąsowski, Horiha, Krupa 6, Bosy 5, Biernacki 3, Jedziniak, Krysiak 1, Matuszak 4, Rybski 4 (3/3), Zaremba 1, Fedeńczak 3.
Karne: 3/3.
Kary: 14 min. (Wąsowski, Horiha, Krupa, Krysiak, Matuszak, Zaremba, Fedeńczak - 2 min.).
MMTS: Szczecina, Dudek - Orzechowski 1, Kryński 8 (4/6), Peret 4, Adamski 4, Biegaj 3, Netz 1, Ossowski 2, Kutyła, Landzwojczak, Przytuła 1.
Karne: 4/6.
Kary: 14 min. (Peret, Landzwojczak - 4 min., Adamski, Dudek, Przytuła - 2 min.).
Sędziowie: Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa).
Widzów: 500.