Mecz miał podobny przebieg do pierwszego starcia, z tą różnicą, że Polacy nie gonili wyniku, a w końcówce zdołali przełamać rywali. Drużyną bardzo dobrze dyrygował Maciej Zarzycki z Gwardii Opole, Miłosz Wałach odbił kilka piłek. Holendrzy nie odpuszczali i w częściowo odmienionym składzie, m.in. z ogranym w Bundeslidze Jeffreyem Boomhouwerem, utrzymywali wynik w granicach remisu.
ZOBACZ: Metraco zastopowało Start Elbląg
Decydujący dla losów wyniku okazał się okres między 40. a 50. minutą, kiedy Polacy wzmocnili obronę, uzupełniali się wzajemnie, w razie czego w bramce czekał zmiennik Wałacha, Łukasz Zakreta. Szymon Sićko potrafił w nieszablonowy sposób uruchomił skrzydłowego albo rzucić z daleka, w ataku nieźle wyglądał też odważnie wchodzący Damian Przytuła.
Polacy mieli gorsze momenty, gubili się w rozegraniu po przerwie, ale Holendrzy byli jeszcze gorzej zorganizowani, więc błędy uszły na sucho. Oranje nie zniwelowali czterech bramek różnicy, Biało-Czerwoni zrewanżowali się za porażkę 24:27. Największym wygranym spotkania chyba Zarzycki, który prosi się o szansę w pierwszej reprezentacji.
ZOBACZ: Piotrcovia lepsza od beniaminka
Holandia - Polska B 28:32 (14:16)
Polska B: Zakreta, Wałach - Piechowski, Landzwojczak 1, Janikowski 3, Przytuła 5, Adamczyk 1, Sićko 4, Zarzycki 6, Ossowski 1, Komarzewski 2, Marciniak 1, Sroczyk 1, Moryń, Czuwara 4, Bondzior 3.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"